Dzień przed półfinałowym meczem rewanżowym z KSM Krosno w Łodzi Stanisław Burza walczył w Anglii o punkty dla Berwick Bandits. Właśnie między innymi ze względu na jego start na Wyspach spotkanie z Krosnem rozpoczęło się dopiero o godzinie 17.00. - Przed spotkaniem prosiłem włodarzy klubu, żeby zrobili zawody trochę później, bo wiedziałem, że będę miał problem z dotarciem. Ale akurat tak się złożyło, że dotarłem wcześniej niż zwykle. Ze względu na aurę zawody stały pod znakiem zapytania. Jestem szczęśliwy, że się odbyły i że wygraliśmy spotkanie - wyjaśnił Burza.
Zwycięstwo w dwumeczu z Krosnem 119:63 sprawiło, że Orzeł pojedzie w finale. O awans łodzianie walczyć będą z drużyną Speedway Miszkolc, która w półfinale pokonała KMŻ Lublin 98:84. Żużlowcy Orła są bardzo blisko osiągnięcia celu, jaki założyli sobie przed sezonem. - Przed nami teraz najważniejszy mecz finałowy z Miszkolcem. Musimy się wszyscy sprężyć. Jedziemy o te najwyższe cele, z pewnością mobilizacja drużyny będzie w pełni. Jedziemy walczyć i przede wszystkim zrobić jak najlepszy wynik aby potem tutaj obronić awans. Im więcej tam zdobędziemy punktów tym u siebie nam będzie łatwiej. Ostatnie spotkanie w Miszkolcu pokazało, że jesteśmy dosyć mocną i równą drużyną. Jeśli chłopaki spiszą się na takim poziomie jak ostatnio, to myślę, że jesteśmy w stanie wywieźć może nawet zwycięstwo stamtąd - mówił pełny optymizmu Burza.
Pod znakiem zapytania stoi start Simona Gustafssona, który w pojedynku z Krosnem miał bardzo groźnie wyglądający upadek. O występ młodego Szweda w najważniejszym meczu sezonu martwi się również jego starszy kolega z drużyny. - Obawiam się troszeczkę w tym momencie o dyspozycję Gustafssona, bo miał bardzo ciężki upadek i nie wiem czy zdąży się pozbierać na spotkanie do Miszkolca. Jest do tej pory najmocniejszym punktem drużyny. Jest przede wszystkim juniorem a bieg juniorski nadaje ton całemu spotkaniu. Jak oni wygrają to później już lżej się jedzie.