Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Jest pan związany emocjonalnie z Wybrzeżem i Motorem. Czy zespół z Lublina przed 2022 rokiem wygląda jeszcze lepiej niż przed rokiem?
Dariusz Stenka, były żużlowiec: Wygląda to dobrze, aczkolwiek zobaczymy w sezonie, co z tego będzie. Niejednokrotnie to wygląda ładnie tylko na papierze, ale wydaje mi się, że może być jeszcze lepiej niż w tym roku, gdy był srebrny medal. Dlaczego miałoby nie być złota?
Co tkwi w sile Motoru?
Motor ma kompletny skład, włącznie z młodzieżowcami. Chyba takich juniorów nie ma żadna drużyna. To cały czas młodzi, rozwojowi zawodnicy i może być lepiej
Maksym Drabik będzie ważnym wzmocnieniem?
W mojej ocenie jego przerwa kompletnie na niego nie wpłynie negatywnie, nie mam tutaj żadnych obaw. Mieliśmy już przykłady Łaguty, Dudka czy Warda i wcale im się to nie odbiło na gorsze, a nawet wręcz przeciwnie, poprzez głód jazdy wyszło im to na dobre.
Skąd aż taki boom na żużel w Lublinie? Dziwi to pana?
Czy dziwi? Wcale nie, jak tam jeździłem, to również była tak dobra atmosfera do żużla. W wielu miastach bywały takie fale - właśnie w Lublinie w pierwszym roku gdy przyszedłem i dołączył do Motoru Hans Nielsen czy w Gdańsku w latach 1999-2000. Teraz ta atmosfera może jest nawet lepsza niż w tamtych czasach.
Jakie ma pan rady dla działaczy Motoru, by ten szczyt zainteresowania się utrzymywał?
Nie ma tam co komu radzić, w Lublinie jest klimat do żużla i obecny zarząd wie dobrze, co trzeba zrobić by było jeszcze lepiej.
Motor może być takim zespołem, który rok po roku będzie na podium?
W Lublinie buduje się perspektywiczny, młody skład z zawodnikami, którzy mogą pojeździć jeszcze długo. Czy będzie to dominator? Ciężko mi powiedzieć, bo wiele drużyn jest mocnych. Zobaczmy na Betard Spartę, ale i zespół z Częstochowa może zaskoczyć. Włókniarz miał wpadki w zeszłym roku, a teraz może wyglądać to zgoła inaczej. Torunianie mają niby wielkie nazwiska, ale w praniu nie zawsze to wychodzi, szczególnie w Apatorze. Wszystko musi być budowane systematycznie, od lat. Składy na jeden sezon zazwyczaj nie wypalają.
Pan miał możliwość jazdy wraz z tatą obecnego prezesa.
Dokładnie tak, mieliśmy bardzo dobry kontakt jako zawodnicy i do tej pory go utrzymujemy. Dzwonimy, rozmawiamy, od czasu do czasu się spotykamy. Marek zaprosił nas też na Grand Prix do Lublina i bardzo dobrze ugościł, więc dbamy o to, by starsi zawodnicy utrzymywali kontakty. Było tam nas wielu z całej Polski.
Często dochodzi do takich spotkań?
Z tego co wiem, to są one dosyć częste, ale we wszystkich nie uczestniczę. Takie spotkania są szczególnie przy okazji Grand Prix w Polsce.
Jak pan patrzy na obecny żużel? Zazdrości pan swoim następcom kwot za punkt?
Nie ma co zazdrościć i nie wiem czy moje czasy nie były lepsze niż teraz. Nie chodzi w tym wszystkim tylko o czasy finansowe, ale o atmosferę. Nie wiem czy nie były to lepsze czasy dla żużla. Można tak to nazwać. Czasy są inne, cały sport wygląda inaczej i nie wiem czy to lepsze czasy czy nie.
A pan by się sprawdził w obecnych czasach?
Ciężko powiedzieć! Teraz każdy zawodnik to w praktyce małe przedsiębiorstwo, a kiedyś tak nie było. Czasy są zupełnie inne, wtedy była drużyna - jeden mechanik i jeden kierownik na cały zespół, teraz zawodnicy mają wokół siebie mnóstwo osób odczytujących tory, mechaników. To duże grupy ludzi.
A w poniedziałek każdy jest już setki kilometrów od siebie.
Dokładnie, a kiedyś dzień po meczu zawsze spotykaliśmy się ze sobą na stadionie i toczyliśmy długie rozmowy. Teraz każdy zapomina o meczu, bo żyje już innymi zawodami.
Czytaj także:
Anglik na torze dokonywał cudów
Ta formacja się u nich wyróżnia
ZOBACZ WIDEO Żużlowe Rozmowy. Majewski, Staszewski, Chomski i Przedpełski gośćmi Musiała!