W tej historii jest wszystko. Gdyby miała happy end, to być może posłużyłaby pewnego dnia za scenariusz filmowy. Jednak na razie daleka jest od szczęśliwego zakończenia. Fakty są takie, że Oskar Ajtner-Gollob odnowił licencję żużlową na torze w Rybniku. "Gratulujemy odnowienia licencji, wytrwałości w przygotowaniach i wierzymy, że powrót do żużla będzie bardzo udany!" - oświadczyła Abramczyk Polonia Bydgoszcz, z którą w przeszłości był związany 26-letni żużlowiec.
Z Bydgoszczą przez lata związani byli też jego ojciec i wujek - Jacek oraz Tomasz Gollobowie. Ich rodzina na zawsze zapisała się w historii polskiego sportu. Klan Gollobów trząsł ligą, Tomasz w roku 2010 został mistrzem świata, Jacek ma na swoim koncie m.in. tytuł mistrza kraju. Wspólnie niejednokrotnie wygrywali rozgrywki ligowe - nie tylko w Bydgoszczy, ale też w Tarnowie.
Jednak Oskar na razie nawet nie zbliżył się do osiągnięć ojca i wujka. Zamiast o jego akcjach na torze, więcej dyskutowano o pozasportowych wybrykach. Zaczął tworzyć teledyski. Publikował nietypowe nagrania w social mediach - na jednym z nich "rozmawiał" z raperem Eminemem, wykorzystując do tego buta. Aż w końcu trafił do szpitala psychiatrycznego.
Wyciągnięcie ręki
- Każdy człowiek ma prawo zbłądzić - uważa Jerzy Kanclerz, prezes bydgoskiej Abramczyk Polonii, który wyciągnął pomocną dłoń do Ajtnera-Golloba. Jako że regulamin wymaga, aby zawodnik przed przystąpieniem do egzaminu na licencję posiadał przynależność klubową, "Gryfy" nie robiły żadnych problemów 26-latkowi.
ZOBACZ WIDEO To był trudny rok dla Dominika Kubery. "Na początku bardzo mnie to przytłoczyło"
Fakty są takie, że w powrót Ajtnera-Golloba do żużla nie są zaangażowani ani jego ojciec Jacek, ani wujek Tomasz. Samo zdanie egzaminu to też formalność, dla kogoś kto spędził kilka lat na żużlowych torach. Prawdziwe schody dopiero przed Oskarem.
W wieku 26 lat Ajtner-Gollob może liczyć jedynie na miejsce w II-ligowych zespołach. - On musi teraz potrenować przez trzy, cztery miesiące. Nie należy go na tym etapie łączyć ze startami w naszym klubie - stwierdza Kanclerz, którego Abramczyk Polonia chce się bić o awans do PGE Ekstraligi w sezonie 2022.
Presja to słowo klucz w przypadku żużlowca z Bydgoszczy. Mając tak głośne nazwisko, naznaczone sukcesami ojca i wujka, wielu oczekiwało od niego niesamowitych rezultatów. Tym bardziej że wcześniej w motocrossie Ajtner-Gollob miał błyszczeć talentem. Skończyło się "tylko" na solidnych występach juniorskich w I lidze i przepadnięciu w żużlowym świecie po awansie do grona seniorów.
Żużel widział już wiele takich historii. Zawodników, którzy po przejściu do grona seniorów w wieku 22 lat nagle robili krok lub dwa w tył i zaczęli notować fatalne wyniki. Tyle że w tym przypadku ten regres miał nazwisko Gollob. To dodatkowo potęgowało zainteresowanie kibiców i mediów.
"Liczę na to, że mainstream mnie mile przyjmie"
Niektórzy problemów Ajtnera-Golloba doszukują się w wypadku, jaki miał miejsce na torze w Bydgoszczy w roku 2018. Karambol spowodowany przez Renata Gafurowa miał pozostawić ślad na psychice młodego żużlowca. Po nim coraz głośniej zaczęło się mówić o pozatorowej działalności bydgoszczanina.
Aż w końcu zadeklarował, że kończy z żużlem i zajmie się muzyką. - Liczę na to, że mainstream mnie mile przyjmie. Liczę na to, że będę, tak jak w żużlu, bardzo cenionym chłopakiem. W żużlu było tak dlatego, że ogromnie ceniłem moich kibiców. W muzyce zamiast kibiców są fani i ich też będę bardzo cenił - mówił portalowi WP SportoweFakty.
Fani byli jednak bezduszni. Gdy Ajtner-Gollob zaprezentował pierwsze wokalne możliwości, został zrównany z ziemią w mediach społecznościowych. Tak samo stało się w momencie, gdy do sieci trafiła jego "rozmowa" z Eminemem.
Były też inne filmy. Na jednym z nich sięgał po pistolet albo też jego atrapę. Pojawiły się obawy, że były żużlowiec zrobi sobie krzywdę. Wtedy zareagowała jego matka. Anna Ajtner nie ukrywała, że ma żal do byłego męża o to, w jaki sposób zostało potraktowane ich dziecko. Za jej sprawą Oskar trafił na pół roku do szpitala psychiatrycznego. Po wyjściu z niego zapragnął powrotu do ścigania.
Odbicie się od dna
Na początku 2021 roku siostra Oskara założyła zbiórkę internetową. Chciała zebrać 20 tys. zł na sprzęt dla niego. "Nie ma już żadnych przeciwskazań lekarskich w uprawianiu tego sportu i jest też na to zgoda PZM" - informowała w sieci Sandra Białożyk.
Finalnie udało się uzbierać nieco ponad 4 tys. zł. Jak na żużlowe standardy - niewiele. Za taką kwotę trudno skompletować sprzęt do rywalizacji ligowej i posiadać odpowiednie zaplecze. "Wiem, że to obecnie największe marzenie mojego brata i wiem jak bardzo on tego pragnie" pisała o powrocie do ścigania jego siostra.
"Moim marzeniem natomiast jest widzieć ponownie uśmiech na jego twarzy i szczęście z faktu, że w ten sposób spełnia on swoje największe obecnie marzenie" - dodawała młoda bydgoszczanka.
Plan zakładał, by Oskar Ajtner-Gollob licencję odnowił w kwietniu 2021 roku. Finalnie stało się to kilka miesięcy później. To jednak dopiero pierwszy krok. Ten drugi, znacznie trudniejszy, dopiero przed 26-latkiem. Sezon 2022 pokaże, czy uda się uratować jego karierę.
Polski sport żużlowy cierpi na brak nowych zawodników, dlatego każdy przedwczesny koniec kariery smuci. Warto zatem trzymać kciuki za Ajtnera-Golloba. Nie można jednak wymagać od niego niesamowitych wyników i porównywać z utytułowanym wujkiem czy ojcem. Ta historia miała inny początek, więc i najpewniej jej finał nie skończy się na najwyższym stopniu podium mistrzostw świata. Dla Oskara takim mistrzostwem będzie już sam powrót do ścigania i odzyskanie uśmiechu na twarzy.
Czytaj także:
Pocałunek wart mistrzostwa świata. Tak Rosjanin fetował tytuł
Poznaliśmy pięć stałych dzikich kart na przyszłoroczne Grand Prix!