Mateusz Świdnicki na brak wolnego w ostatnim czasie narzekać nie może. W ubiegłym tygodnie zawodnik miał tylko dwa dni przerwy - poniedziałek oraz środę.
Wziął udział w: Zapleczu Kadry Juniorów (wtorek w Rawiczu, środa w Pardubicach), w piątek i sobotę był rezerwowym podczas Grand Prix w Lublinie i tydzień zwieńczył występem w meczu Eltrox Włókniarza Częstochowa z eWinner Apatorem Toruń.
W spotkaniu, które było ligowym pożegnaniem Lwów z kibicami, junior wykręcił sześć punktów i dwa bonusy. - Były to dla mnie udane zawody, aczkolwiek mój wynik punktowy mógł być jeszcze większy. Popełniłem jednak wiele błędów, na przykład w ostatnim biegu, gdzie zostałem przy krawężniku, a nie poszedłem na szeroką i zostałem wyprzedzony - przyznał Świdnicki w materiale WłókniarzTV.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
W niedzielnym meczu na Miejskim Stadionie "zielona-energia.com Arena Częstochowa" Świdnicki brał udział w sytuacji torowej z Adrianem Miedzińskim, która to wzbudziła wiele kontrowersji. Część obserwatorów za winnego uznało zawodnika eWinner Apatora, a inni z kolei widzieli winę w jeździe 20-latka. On sam zabrał głos na antenie Eleven Sports.
- Adrian wysunął mnie do usypanego. Wypuściłem motocykl i niestety zostałem trącony i wynikła taka sytuacja. Widać, kto poszerzał tor jazdy, ja jechałem swoją ścieżką. Co miałem zrobić? Puścić gaz? Lubię odjechać do tej usypanej "wargi" i nie wiem, gdzie miałem jechać. Nikt nie widzi nigdy swojej winy i pewnie, gdyby była sytuacja odwrotna, to doszukiwałbym się swojej niewinności.
We wtorek żużlowiec z Częstochowy świętował urodziny, a uczcił je dziesięcioma punktami na własnym torze w 3. rundzie półfinałowej DMPJ. Choć Eltrox Włókniarzowi pozostał jeden mecz - w Grudziądzu, to podopieczni Piotra Świderskiego na brak jazdy narzekać nie będę. - Przede mną jeszcze kilkanaście imprez młodzieżowych, mistrzostwa świata juniorów, być może pojadę też do Opola jako gość. Sezon jeszcze trwa - dodaje młodzian w klubowej TV.
Świdnicki, jak już wspomnieliśmy, miał również okazję zadebiutować w zawodach cyklu Grand Prix. W Lublinie nie udało mu się wywalczyć punktów, choć była ku temu okazja. Przez moment plecy reprezentanta Polski oglądali Jason Doyle i Artiom Łaguta. - Grand Prix to na pewno inna bajka. Jest to coś wspaniałego, że mogłem tam być i spełniłem swoje marzenie. Nie był to udany debiut, bo dwa zera i dwa upadki, ale na pewno jakieś cenne doświadczenie zebrane.
Czytaj także:
Dwie drogi dla kariery Żupińskiego. Były zawodnik Wybrzeża mówi o możliwych opcjach
Wielki talent zawiódł oczekiwania. "PGE Ekstraliga to nieco za wysokie progi"