Wychowanek leszczyńskiej Unii prawie od początku rozgrywek desygnowany jest na pozycji rezerwowego, ale doskonale wie, że jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to jedzie w wyścigach, w których w program wpisany jest Mark Karion. Dominik Kubera udział w piątkowym meczu zaczął więc od 3. wyścigu, w którym przyjechał ostatni po tym, jak wpadł w koleinę na drugim wirażu.
Okazuje się jednak, że zawodnik większą uwagę skupił na 11. biegu, w którym linię mety minął jako trzeci. - "Okej", można powiedzieć, że jestem zadowolony, bo punkty są, ale w moim czwartym biegu zamiast "jedynki" śmiało mogło być dwa z bonusem. Pojechałem jak jakiś szkółkowicz - skrytykował sam siebie Kubera w mix zone na antenie Eleven Sports.
- Troszeczkę nie trafiliśmy z ustawieniami w pierwszym biegu. Później musiałem poszukać ustawień motocykla takich, jakich bym chciał na start. Mogę powiedzieć, że zawody dobre, choć mogły być jeszcze lepsze - kontynuował zawodnik Motoru Lublin.
Mecz miał jednostronny przebieg. Tego się spodziewaliśmy, ale bardzo duży wpływ na wynik spotkania miał wypadek z 5. biegu dnia, w którym ucierpiał Matej Zagar (zobacz szczegóły ->>). Słoweniec więcej na torze się nie pojawił i według Damiana Pawliczaka, zawodnika Marwis.pl Falubazu Zielona Góra, to miało ogromny wpływ na postawę zespołu. - Poza tym w trakcie zawodów gdzieś tam się pogubiliśmy - krótko skwitował Pawliczak.
ZOBACZ WIDEO Genialne ściganie! To trzeba zobaczyć jeszcze raz! Kronika 10. kolejki PGE Ekstraligi