[b]
Dawid Franek, WP SportoweFakty: Gratuluję panu objęcia posady menedżera Eltrox Włókniarza Częstochowa. Poprowadzi pan zespół w duecie z Piotrem Świderskim. Jakie konkretnie zadania zostały przed panem postawione?
[/b]
Jarosław Dymek, menedżer Eltrox Włókniarza Częstochowa: Dziękuję za gratulacje. Konkretne zadania są jeszcze do ustalenia, ale wszyscy mniej więcej wiemy, jak wygląda rola menedżera. Trzeba robić wszystko, aby drużyna jechała jak najlepiej. Natomiast na podział obowiązków przyjdzie jeszcze czas. Dopiero jesteśmy na początku stycznia i wszystko dzieje się bardzo szybko.
Czy odczuwa pan presję po dołączeniu do Włókniarza po kilku latach przerwy?
Myślę, że presją bym tego nie nazwał. Na razie na pewno odczuwam ekscytację, podniecenie wewnętrzne i radość. Po sześciu latach wracam do klubu, w którym się wychowałem. Spędziłem we Włókniarzu oficjalnie 11 lat z licencją menedżera i kierownika drużyny. Wcześniej jak nie miałem dokumentów także pracowałem w klubie. Nie mogę się już doczekać rozpoczęcia rozgrywek, bo powrót na stare śmieci gwarantuje dodatkowe emocje.
Wygląda na to, że Częstochowa to dla pana idealne miejsce, by ponownie zagościć tam na dłużej. Ostatnio pracował pan w klubach z Rybnika i Opola. W tych zespołach spędził pan łącznie o wiele mniej czasu niż wcześniej we Włókniarzu.
W ROW-ie Rybnik spędziłem łącznie trzy sezony. Z kolei w Opolu pracowałem bardzo krótko. W trakcie jednego sezonu działacze do mnie zadzwonili, abym im pomógł w prowadzeniu drużyny. Wychodziło to całkiem fajnie, ale później przyszedł kontrowersyjny mecz w Poznaniu, gdzie Kolejarz stracił szansę na awans. Natomiast okres spędzony w ROW-ie Rybnik wspominam bardzo miło. Nie zawsze były dobre wyniki, ale jeśli chodzi o otoczenie, to na pewno było pozytywnie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
W sezonie 2020 ROW Rybnik słabo spisywał się w PGE Ekstralidze i spadł do eWinner 1. Ligi żużlowej. Jakie były główne przyczyny słabej postawy drużyny? Były jakieś nieporozumienia w sztabie trenerskim?
Nieporozumień na pewno nie było. Szybko z Lechem Kędziorą znaleźliśmy wspólny język. Uważam trenera Kędziorę za świetnego faceta i bardzo go polubiłem. Być może w przyszłości nasze drogi znów się skrzyżują. Jeśli chodzi o wyniki drużyny, to na pewno był to ciężki sezon dla Rybnika. Kadra zespołu była taka, a nie inna. Inne drużyny po prostu były lepsze i obecnie mogę życzyć powodzenia rybniczanom w walce o powrót do PGE Ekstraligi.
Wróćmy do wcześniejszego okresu, który spędził pan we Włókniarzu Częstochowa. Czy jest jakiś sezon, który szczególnie zapadł panu w pamięci?
Każdy sezon był na swój sposób specyficzny i wyjątkowy. Były lepsze i gorsze chwile, wiadomo, tych słabych momentów nie będę wspominał. Świetnie pamiętam mecze, w których mieliśmy drużynę skazaną na pożarcie, a tworzyliśmy fantastyczne widowiska dla kibiców. To były sezony 2010 i 2011. Nasi fani nawet po przegranych meczach opuszczali stadion z podniesionymi głowami. Bracia Łagutowie i Daniel Nermark robili prawdziwe show i ręce same składały się do oklasków. W tamtych latach jako drużyna stanowiliśmy prawdziwą jedność.
Tak jak pan powiedział, tor w Częstochowie służy zawodnikom do tworzenia świetnych widowisk. Wydaje się, że w sezonie 2021 na częstochowskim owalu będzie czarować Jonas Jeppesen. Chyba musi pan przyznać, że Duńczyk ma ogromny potencjał, który zresztą pokazał już w minionych rozgrywkach w 1. lidze.
Mam nadzieję, że prezes Michał Świącik kontraktując tego zawodnika, miał przysłowiowego nosa. Po cichu liczę, że z Jonasem Jeppesenem będzie jak z Peterem Kildemandem za czasów jazdy we Włókniarzu. Osobiście ściągałem do klubu Kildemanda i on swoją postawą zaskarbił sobie sympatię fanów w Częstochowie. Wówczas przed sezonem mówiono, że będzie dobrze, jak będzie przywoził 5-7 punktów w meczu, a on był jednym z naszych liderów. Tak to już jest, że Duńczycy nie mają za wiele do stracenia, a dużo do zyskania. Jeppesen ma potencjał, by stać się wielkim zawodnikiem, nie musi się martwić o bazę sprzętową, więc myślę, że powinien prezentować się dobrze. Nie narzucamy na niego jednocześnie wielkiej presji.
Oprócz Jonasa Jeppesena do Włókniarza dołączyli Kacper Woryna i Bartosz Smektała. Skład został poważnie odmłodzony. Koncepcja młodej drużyny jest pana zdaniem lepsza od koncepcji z doświadczonymi zawodnikami?
Nasz skład wygląda ciekawie. Już wcześniej, jeszcze nie będąc zatrudnionym w klubie, wiedziałem mniej więcej, jak nasza drużyna będzie się prezentować i wówczas bardzo się ucieszyłem. Mamy obecnie mieszankę rutyny z młodością. Nawet myślę, że jest to mieszanka wybuchowa. Będą u nas jeździć chłopacy, którzy wiele potrafią. To powinno przynieść efekt na torze. Mamy świetnie zbilansowaną kadrę, bo nie ma co ukrywać, że we Włókniarzu są mocni młodzieżowcy. Co do naszych seniorów, to Leon Madsen i Fredrik Lindgren to żużlowcy o wielkiej renomie. Bartosz Smektała wielokrotnie pokazywał się ze świetnej strony, Jeppesen, tak jak wspomniałem, też nie powinien zawodzić, a Kacper Woryna to zawodnik, z którym miałem okazję współpracować w Rybniku i wiem na co go stać. Myślę więc, że obecna koncepcja składu jest bardzo dobra.
W takim razie Włókniarz włączy się do walki o mistrzostwo Polski?
Twierdzę, że trzeba mierzyć wysoko. Jak sama nazwa rozgrywek wskazuje, walczymy o Drużynowe Mistrzostwo Polski i taki cel powinien przyświecać każdemu zespołowi. Za jakiś czas nastąpi nowe rozdanie i wszystko zweryfikuje tor. Już pierwsze spotkania pokażą, kto jest w wysokiej dyspozycji i będzie można wyciągać pierwsze wnioski. Myślę, że mamy potencjał na to, aby kończyć sezon z podniesionymi głowami.
Powrót do Włókniarza sprawił panu wiele radości, a czy miał pan oferty przejścia do innych klubów?
Miałem, choć nie będę wskazywał nazw tych zespołów. Oferta od prezesa Michała Świącika była nie do odrzucenia. Tak jak powiedziałem wcześniej, sama możliwość powrotu do Włókniarza jest dla mnie czymś wspaniałym.
Pana radość z pewnością potęguje fakt, że będzie pan współpracował z trenerem Piotrem Świderskim, który jest uważany za osobę spokojną i niekonfliktową.
Dokładnie tak. Piotrka znam bardzo dobrze. Oceniam go bardzo pozytywnie. Myślę, że dogadamy się w taki sposób, że będziemy się rozumieć bez słów.
Czytaj także:
Peter Kildemand okaże się czarnym koniem? "To naprawdę jadowity pająk"
Abramczyk Polonia rośnie w siłę. PGE Ekstraliga maksymalnie za trzy lata?