Żużel. Półtora okrążenia: Nie możemy udawać, że pandemii nie ma. Cięcia wiosną będą niesprawiedliwe [FELIETON]

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu wrocławska para: Maksym Drabik, Max Fricke. Za nimi Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu wrocławska para: Maksym Drabik, Max Fricke. Za nimi Piotr Protasiewicz

Wiemy, że koronawirus jest i może z nami pobyć w sezonie 2021. Dlatego jeśli wiosną działacze powiedzą, że chcą renegocjować kontrakty żużlowców, będzie to niesprawiedliwe - pisze Marta Półtorak.

W tym artykule dowiesz się o:

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Przygotowania do sezonu 2021 trwają. Kluby PGE Ekstraligi skompletowały kadry, część z nich zaczęła teraz sprzedawać karnety na przyszłoroczne mecze. Musimy mieć jednak z tyłu głowy to, że koronawirus jest z nami i może z nami pobyć też w kolejnym sezonie. To może oznaczać brak kibiców na trybunach i utratę przychodów dla klubów.

Czy w tej sytuacji wiosną 2021 roku znów usłyszymy, że trzeba renegocjować umowy zawodników, bo kluby nie mają środków? Mam nadzieję, że nie. Uważam, że już teraz trzeba byłoby jasno określić i ustalić co robić w razie wprowadzenia jakichś ograniczeń.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

W takiej sytuacji obie strony - klub i zawodnik - miałyby plan B. Sądzę, że niezbyt dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby po podpisaniu umów w tegorocznym okienku transferowym, doszłoby potem do ich renegocjacji. Musimy mieć na uwadze to, że zawodnik wydał albo lada moment wyda pieniądze na sprzęt i nie można go zaskoczyć wiosną redukcją zarobków.

Sytuacja jest inna niż wiosną 2020 roku, bo teraz już wiemy, że koronawirus jest. On nas nie zaskoczy, tak jak parę miesięcy temu. Sytuacja pod tym względem jest komfortowa, o ile w ogóle można użyć takiego sformułowania, bo jednak COVID-19 dotknął finansowo kluby i żużlowców.

Teraz możemy się przygotować na ewentualny sezon 2021 z obostrzeniami, bo wiemy o koronawirusie. Najgorsze to udawać, że go nie ma i wiosną zgrywać zaskoczonego.

Uważam, że bardzo uczciwe jest rozwiązanie, które stawki w kontraktach uzależnione są od tego, czy dany mecz rozgrywa się przy pełnej publice, ograniczonej liczbie widzów czy przy zamkniętych trybunach. Jestem za czymś takim. Jeśli któryś klub jesienią postawił na coś takiego, to ma mój pełny szacunek.

Marta Półtorak

Czytaj także:
Drabikowi grożą cztery lata zawieszenia
Przejęcia władzy w kadrze lada moment

Źródło artykułu: