Żużel. Metamorfoza Szymona Woźniaka. Był na ławce, ale znów jest filarem Stali i jeszcze kadrowiczem

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Szymon Woźniak na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Szymon Woźniak na prowadzeniu
zdjęcie autora artykułu

Ubiegły rok, choć nieudany dla zespołu, indywidualnie był dla Szymona Woźniaka bardzo dobry. Ten, choć znacznie lepszy dla Stali, indywidualnie jest dla tucholanina znacznie trudniejszy. Nie sposób jednak nie docenić tego, że podniósł się z kolan.

Sezon 2019 drużyna Stali Gorzów zakończyła dopiero na 7. miejscu, wyprzedzając tylko słaby Get Well Toruń. Nie zdobyła żadnego punktu bonusowego, a o ligowy byt musiała walczyć w barażu przeciwko Arged Malesa TŻ Ostrovii. W zasadzie jedynymi pozytywami po gorzowskiej stronie była postawa - co nie jest zaskoczeniem - Bartosza Zmarzlika, ale też Szymona Woźniaka. Indywidualnie ze średnią biegową 1,952 zajął on w lidze 16. miejsce.

O tym, że urodzony w Tucholi zawodnik potrafi wiele i z pewnością może być silnym punktem swojego zespołu w lidze, wiadomo było wcześniej. Złoty medal w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w 2017 roku to na pewno wielka sensacja, ale Woźniak od zawsze był uznawany za jeźdźca ze sporymi możliwościami i papierami na naprawdę solidnego ligowca. Dobry "startowiec", technika, torowa inteligencja, naturalna umiejętność jazdy parą. Do tego jakże ważne cechy wolicjonalne, czyli ambicja i zdyscyplinowanie.

Tymczasem tegoroczny sezon rozpoczął się dla niego bardzo źle. Nie tylko Moje Bermudy Stal radziła sobie w PGE Ekstralidze fatalnie (6 porażek z rzędu), ale też sam Woźniak. Zdobył przez ten czas zaledwie 20 punktów z 2 bonusami w 23 biegach, co dawało średnią poniżej 1,000.

ZOBACZ WIDEO Limitery miały doprowadzić do oszczędności, ale poszło to w drugą stronę

Było dramatycznie do tego stopnia, że po tym, jak wcześniej do drużyny jako "gość" dołączył Jack Holder, 27-latek nie znalazł się w składzie na mecze w Grudziądzu i u siebie przeciwko rywalowi z Lublina. Kłopoty ze skutecznością i bolesny regres wyników był pokłosiem kłopotów sprzętowych i diametralną utratą pewności, którą wypracował w poprzednim roku.

Woźniak nie poddał się jednak i rósł razem ze Stalą. Ta zaczęła wygrywać kolejne mecze, cudownie pnąc się w górę tabeli i ostatecznie wjeżdżając do fazy play-off z 2. miejsca. Jej senior błysnął przeciwko przeciwnikowi z Częstochowy (10+1 w sześciu startach) i choć jeszcze były dwa słabsze występy z ekipami z Rybnika i Wrocławia (po 3 "oczka"), to od starcia z tą z Grudziądza (11+3) to był już ten Szymon z poprzedniej kampanii.

Progres wyników nastąpił więc w samą porę. Sprzęt od Ryszarda Kowalskiego spisuje się już znacznie lepiej, zawodnik czuje się o wiele pewniej, odzyskał radość w oczach, a wynik z finału IMP na początku września tylko tchnął w niego jeszcze więcej wiary, bo Woźniak stanął w Lesznie na trzecim stopniu podium. W lidze przerwał złą serię biegu bez wygranej indywidualnej na wyjeździe (liczyła ich już 26 w tym sezonie i 27 w ogóle - bez liczenia barażu z Ostrovią).

Ostatnio przyczynił się do awansu Stali do finału PGE Ekstraligi, od trenera Marka Cieślaka otrzymał najpierw powołanie na mecz przeciwko Rosji w Bydgoszczy, a teraz na finały Speedway of Nations w Lublinie. To zaskoczenie, bo w końcu mówimy o 33. zawodniku ligi i tym, który w tym sezonie na tamtym torze zdobył tylko 1 punkt. A być może największe zaskoczenie, że jeszcze dwa miesiące temu mało kto w ogóle w Woźniaka wierzył.

Szymon Woźniak w PGE Ekstralidze 2020:

RundaMeczePunktyBonusyBiegi (wygrane)Średnia biegowa
zasadnicza (1-7)520223 (2)0,957
zasadnicza (8-14)6431029 (5)1,828
play-off217310 (3)2,000
razem13801562 (10)1,532

CZYTAJ WIĘCEJ: Poznaliśmy kadry na SoN! Woźniak i Smektała będą partnerować Zmarzlikowi Oficjalnie: Jason Doyle odchodzi z Eltrox Włókniarza Częstochowa

Źródło artykułu: