[b]
KOMENTARZ.[/b] Pechowe, złe i niechciane wydarzenia związane z ostatnim spotkaniem fazy półfinałowej PGE Ekstraligi zaczęły się na dobrą sprawę już tydzień temu. Choć jeszcze próbowano walczyć i cudować z torem przez dłuższy czas, to mecz został ostatecznie przełożony. Druga próba odbyła się, ale z kolejnymi zakłóceniami. Znów dotyczącymi toru. Faktycznie było widać, że nie zachowuje się on tak, jak bywało to w Gorzowie przy okazji wcześniejszych zawodów. Na dodatek pod koniec pierwszej serii wystąpiły problemy z przekazem telewizyjnym i mecz został przerwany, a później wznowiony. Widzowie jeszcze dłuższą chwilę nie mogli więc oglądać rywalizacji.
Cieniem na ten mecz kładzie się też problem zdrowotny Gleba Czugunowa, poważny karambol z udziałem Nielsa Kristiana Iversena i Taia Woffindena i decyzje co do zdolności do jazdy tego pierwszego, o czym mowa poniżej. Moje Bermudy Stal Gorzów ostatecznie wysoko pokonała Betard Spartę Wrocław (55:34) i awansowała do finału, lecz łatwo było odnieść wrażenie, że tymi wszystkimi wydarzeniami byliśmy już wszyscy po prostu zmęczeni. Począwszy od zawodników, kibiców aż po komentatorów. Reklama żużla? Nie. Po prostu nie. Półfinał do zapomnienia. Jak najprędzej.
BOHATER. Można tutaj odnieść się ogólnie do całego weekendu, bo w niedzielę też na ustach wszystkich - jeśli skupiamy się na tym co najważniejsze, czyli na sporcie - był Bartosz Zmarzlik. W sobotę w Toruniu ozłocony po raz drugi w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, a dzień później, choć wciąż narzekający na plecy po upadku z piątku, ani na moment nie dał się zdekoncentrować. Trzasnął 15 punktów, prowadząc swój macierzysty zespół do piątego w ciągu dziewięciu sezonów finału ligowego.
ZOBACZ WIDEO Birkemose już w 2021 roku w PGE Ekstralidze? Chomski lubi stawiać na młodzież
AKCJA MECZU. A raczej dramat, jaki rozegrał się w wyścigu dziesiątym. Upadek Iversena i Woffindena wyglądał przerażająco, a jeszcze w tej samej chwili z torem zapoznał się Michał Curzytek. Brytyjczyk przypłacił to kontuzją, która najpewniej kończy mu sezon. Od tego momentu było już raczej jasne, że bez swojego asa, bez Czugunowa i bez nieobecnego Maksyma Drabika Betard Sparta nie zdoła dokonać cudu i do finału nie awansuje.
KONTROWERSJA. Lekarz klubowy gospodarzy, Wojciech Grabowski po oględzinach po wypadku Iversena i Woffindena stwierdził, że ten drugi jest niezdolny do jazdy (jego nadgarstek faktycznie został naruszony i nie było mowy o wsiadaniu na motocykl), ale pierwszy już tak. Problem w tym, że gołym okiem było widać, że Duńczyk źle się czuje i - jak stwierdził sam lekarz - narzekał na ból żeber oraz że był przecież po drugim w krótkim czasie potężnym "dzwonie". Tymczasem doktor Grabowski decyzje co do zdolności do jazdy zostawił... samemu zawodnikowi i trenerom. Trudno w tej sytuacji mówić o jakieś logice i powadze, widząc, w jakim stanie był poturbowany i mocno obolały Duńczyk. Skandal.
CYTAT. - Upadki po błędach zawodników, na pewno. Sami się przewracali. Jeżeli zawodnicy z Ekstraligi sami się przewracali, to oczywiście, tor nadawał się do jazdy. Nie wiem, jaki sens ma komisarz toru - mówił tuż po spotkaniu w mixed-zone wyraźnie zirytowany Maciej Janowski. Kapitan wrocławian zwrócił uwagę na stan nawierzchni, która jego zdaniem miała powodować trudności w jeździe oraz niedopilnowanie obowiązków przez komisarza.
LICZBA. 2 - tyle ciężkich upadków w ciągu doby zanotował Niels Kristian Iversen. 38-latek z Esbjergu czym prędzej chciałby zapomnieć o tym, co spotkało go w miniony weekend.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Maciej Janowski rozczarowany stanem toru. "Nie wiem, jaki sens ma komisarz toru"
Oficjalnie: znamy listę startową cyklu GP 2021. Patryk Dudek bez stałej dzikiej karty!