Poniedziałkowy mecz PGE Ekstraligi jest niezwykle ważny dla Betard Sparty Wrocław, która za sprawą zwycięstwa z PGG ROW-em Rybnik awansuje do czołowej czwórki i zapewni sobie walkę o medale. Tymczasem w składzie przyjezdnych dość niespodziewanie zabrakło Maksyma Drabika.
- Chcemy go oszczędzić zdrowotnie - powiedział dość niespodziewanie w Eleven Sports menedżer Dariusz Śledź. Jego słowa mogą zaskakiwać, bo 22-latek w ostatnich dniach nie zmagał się z kontuzją.
Nad Drabikiem ciągle wisi jednak widmo zawieszenia, bo zawodnik Betard Sparty w zeszłym roku przyjął nieregulaminową ilość kroplówki, do czego sam zresztą się przyznał podczas testu antydopingowego. Z tego powodu grozi mu wielomiesięczne zawieszenie, a finalny werdykt ma być znany w październiku.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Sprawa Drabika to niebezpieczny precedens. Nie powinno to trwać tak długo
- Na pewno nie jest mu łatwo, bo to młody zawodnik. Każdy zadaje mu to pytanie dotyczące karencji. To jest młody człowiek, na początku kariery. Na pewno ma jednak cały klub po swojej stronie - dodał Śledź.
Dla Drabika sezon 2020 nie jest zbyt udany. Dwukrotny Indywidualny Mistrz Świata Juniorów po przejściu do grona seniorów nie punktuje już na dawnym poziomie. Jego średnia biegowa wynosi w tej chwili 1,597.
Czytaj także:
Grand Prix. Z Pragi do Bydgoszczy?
Miasto nie zostawi Włókniarza