Żużel. Plusy i minusy weekendu. Miesiąc cudów Stali. Sparta wypadła z autostrady do play-off

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: mecz Stal - Sparta
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: mecz Stal - Sparta
zdjęcie autora artykułu

Po pierwszej serii meczu we Wrocławiu na Twitterze można było przeczytać, że Stal się skończyła. Po 10. biegu. gorzowianie przegrywali różnicą 10 punktów. Finalnie Stal wygrała i jest blisko play-off, a Sparta potrzebuje cudu, żeby się tam dostać.

PLUSY

Moje Bermudy Stal Gorzów za ósmą wygraną z rzędu w ciągu niespełna miesiąca i zajęcie pozycji wicelidera. - Stal miała już taką serię w sezonie 2010, ale jeszcze nikt nigdy nie zrobił tego, nie wygrał ośmiu spotkań, w tak krótkim czasie - mówi nam Rafał Gurgurewicz z gurustats.pl, a my dodajmy, że Stal zapoczątkowała serię 9 sierpnia, a 6 września na liczniku pojawiła się ósma wygrana. Seria z 2010 nie przełożyła się na medal, ta obecna może dać nawet finał i złoto.

Wyczyn Stali jest tym większy, że rozpoczęła sezon od sześciu porażek, że drużyna nie jechała i nawet lider Bartosz Zmarzlik miał początkowo wpadki. Już zaczęły pojawiać się głosy, że nic z tego nie będzie, że trenera Stanisława Chomskiego trzeba zwolnić, że sezon trzeba dojechać, jakoś się uratować, a potem budować wszystko od nowa.

Zmarzlik w końcu jednak odnalazł właściwe sprzętowe regulacje, doszedł "gość" Jack Holder, a trener Chomski wyrwał zawodników ze strefy komfortu, co rusz posyłając kogoś na ławkę. Terapia wstrząsowa najlepiej zadziałała na Szymona Woźniaka, który znowu jest solidny u siebie i ma przebłyski na wyjazdach. Do spółki ze Zmarzlikiem, Holderem i Andersem Thomsenem tworzą oni trzon tej nowej, silnej Stali, której po niedzielnej wyjazdowej wygranej we Wrocławiu każdy zaczyna się bać. W końcu Stal była już na Stadionie Olimpijskim w narożniku, po 10. biegu przegrywała nawet różnicą 10 punktów, ale zdołała się podnieść i sama wyprowadziła nokautujące ciosy w końcówce.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lwy wróciły do gry o play-offy. Zobacz skrót meczu Motor Lublin - Eltrox Włókniarz Częstochowa

RM Solar Falubaz Zielona Góra za pokonanie Fogo Unii Leszno, ale też za całokształt. Nasz redakcyjny kolega Jakub Czosnyka powiedział kiedyś, że Falubaz to najbardziej niedoszacowany w tym roku zespół. Coś w tym jest. Można oczywiście mówić, że zielonogórzanie są w tym miejscu, w którym są (trzecia pozycja z wielką szansą na play-off), bo wykorzystali słabość rywali, bo im akurat wszystko zagrało, kiedy inni mieli problemy. Jakie to jednak ma znaczenie? W sporcie trzeba mieć szczęście i trudno wypominać jakiejkolwiek drużynie, że je ma.

MINUSY

Betard Sparta Wrocław za wielce prawdopodobne skreślenie się z grona uczestników play-off. Po wygranym meczu 11. kolejki w Zielonej Górze Sparta była na autostradzie do play-off. Miała dorzucić dwa punkty u siebie ze Stalą, dwa plus bonus na wyjeździe ze słabiutkim Rybnikiem i co najmniej bonus w Grudziądzu (we Wrocławiu wygrała 53:37), który też jest w dołku. Pierwsza część planu jednak nie wyszła i teraz nawet dwa wyjazdowe zwycięstwa nie gwarantują niczego. Głównie dlatego, że Stali już nie da rady Sparta wyprzedzić.

Sparta przegrała ze Stalą, choć w niesamowitym gazie jest Maciej Janowski. Inna sprawa, że w decydującym biegu meczu z gorzowianami on też zawiódł. Trudno jednak Janowskiego winić za porażkę. Słabo pojechał Tai Woffinden, którego jazda w Sparcie już nie jest tak błyskotliwa, jak kiedyś. Może to zmęczenie materiału, może potrzeba nowego wyzwania? Inna sprawa, że 8 punktów Woffindena w meczu nie byłoby problemem, gdyby nie fakt, że Maksym Drabik i Max Fricke zdobyli łącznie 6 punktów.

Czytaj także: Włókniarz będzie ratował tor. Dosypie 100 ton granitu Woffinden zawalił mecz gospodarzom, Zmarzlik jechał dla drużyny

Źródło artykułu: