Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Coraz bardziej nas pan zaskakuje. W meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów zdobył pan 13 punktów. Występ prawie na szóstkę.
[b][tag=25621]
Bartosz Smektała[/tag], żużlowiec Fogo Unii Leszno:[/b] Nie jestem dobry w wystawianiu ocen, ale ideału to nie było. W 15. wyścigu na pewno mogłem spisać się lepiej. Jeśli mamy operować szkolną skalą, to myślę, że pojechałem na piątkę.
Powiedział pan, że w ostatnim biegu zabrakło cwaniactwa.
Tak powiedziałem, a chodziło mi o to, że mogłem lepiej rozpracować pierwszy łuk. Wiadomo, kto jedzie w ostatniej odsłonie dnia. Sami najlepsi zawodnicy, a to oznacza, że decydują detale. Nie ma czasu ani miejsca na błędy.
Progres w pana jeździe jest niesamowity. Smektała z inauguracji w Gorzowie, a ten z meczu z Moje Bermudy Stalą to dwóch różnych zawodników.
Chciałbym w tym miejscu powiedzieć coś ważnego o moim klubie. Rozmawiamy o moim dobrym występie ze Stalą, ale tego by nie było, gdyby po pierwszym słabym meczu w Gorzowie mi podziękowano. Nikt jednak tego nie zrobił i teraz mogę solidnie punktować.
ZOBACZ WIDEO Ataki na Stal Gorzów. Działacz odpowiedział Termińskiemu i Cichorackiemu
A co panu wtedy powiedzieli?
O to chodzi, że nic mi nie powiedzieli. Dużo rozmawiałem z trenerem, bo widujemy się często na treningach. Piotr Baron zachował się znakomicie. Powiedział, że mam czas i mam się nie stresować. To było dla mnie ważne i z tego miejsca mu dziękuję. Będę jednak szczery i powiem, że po tamtym spotkaniu w mojej głowie zaczęły pojawiać się znaki zapytania. Może i nie byłem załamany, ale wkradła się niepewność. Rozmowa z trenerem wiele mi jednak dała. Jestem mu naprawdę bardzo wdzięczny.
Myślę sobie, że zawodnicy, którzy wchodzą do grona seniorów, marzą o takim początku. Panu się udaje i to jeszcze w bardzo mocnej drużynie. Może napisałby pan jakiś poradnik?
Nie, nie. Nic pisać nie będę. Za mało doświadczenia jeszcze mam, żeby dzielić się swoją wiedzą. Poza tym będę się upierać, że to głównie zasługa klubu. Taki zawodnik jak ja musi mieć spokojną głową, a oni o to zadbali.
Fajnie, że dziękuje pan trenerowi i klubowi, ale koniec końców na motocykl za pana nikt nie wsiądzie. Zakładam, że po spotkaniu w Gorzowie musiał pan dokonać zmian. To była kwestia sprzętu?
Prędkość w motocyklu mam cały czas. Jeśli nawet popełnię błąd, to motor jest mi w stanie dużo wybaczyć. Problem pojawia się, kiedy tych błędów jest za dużo. Prawda jest taka, że moje silniki są naprawdę dobre. Nie mogę o nich powiedzieć złego słowa. W tym miejscu duże podziękowania dla Ashleya Holloway'a. A dlaczego jadę lepiej? Popełniam mniej błędów. To cała tajemnica.
W tym tygodniu odjechaliście dwa mecze. Z Moje Bermudy Stalą Gorzów od początku kontrolowaliście spotkanie, ale RM Solar Falubaz trochę was zaskoczył. Skąd wzięły się wasze problemy?
Nie trafiliśmy z ustawieniami. W samym torze nic się nie zmieniło. Nawierzchnia nam odpowiada i nie możemy szukać wymówek, że jest trochę przyczepniej czy bardziej twardo. To nasz obiekt. Sprawdzaliśmy go już w każdych warunkach, nawet po deszczu, więc nie można się w ten sposób tłumaczyć. Z Falubazem słabo zaczęliśmy, ale korekty przyniosły efekty i wróciliśmy do gry.
Fogo Unia jest nadal niepokonana w PGE Ekstralidze. Proszę powiedzieć z ręką na sercu, czy spodziewał się pan, że znowu będziecie tak dominować.
Zawsze wierzę w mój klub, bo przebywam tam na co dzień i żyję wszystkim, co się u nas dzieje. Z drugiej strony mam świadomość, że żużel jest piękny i nieprzewidywalny.
Pan wybaczy, ale w waszym przypadku jest właśnie bardzo przewidywalny. Ciągle wygrywacie.
W takim razie Fogo Unia jest w tej zabawie wyjątkiem. Od razu powiem jednak, żeby traktować to ze spokojem. Do każdego spotkania podchodzimy z chłodną głową. Wygraliśmy wszystko, ale nie popadamy w zachwyt, bo wtedy szybko możemy się potknąć. Trzeba się pilnować i stać twardo na ziemi, bo PGE Ekstraliga jest bardzo mocna.
Zostawmy na chwilę ligę. Naprawdę jest pan niezadowolony ze swoich wyników w TAURON SEC?
To nie tak, że jestem niezadowolony, ale pozostał niedosyt. Rok temu też byłem piąty, więc nie zrobiłem kroku naprzód. Zawody były bardzo atrakcyjne dla żużlowców, bo pierwsze miejsce wjeżdżało do Grand Prix.
Czyli panu już się marzy Grand Prix?
Pewnie, że tak. Każdemu się marzy. Chciałbym tam być, ale widocznie to jeszcze nie mój czas. Przekładam marzenia na kolejny rok. Będę chciał zostać mistrzem Europy. Na razie wiem, że mogłem zrobić więcej. Takie miałem nadzieje, ale słaba jazda w Bydgoszczy i Rybniku mi w tym przeszkodziła. W sumie tylko raz pokazałem się w finale, a to znak, że mam sporo do poprawy. Źle jednak nie było. Wykonałem plan minimum.
Zobacz także:
Pojedynek Pawlickiego ze Zmarzlikiem ozdobą meczu
Smektała bliski perfekcji