Wynik Juricy Pavlicia na Motoarenie to katastrofa. W swoim pierwszym wyścigu wystrzelił spod taśmy, ale sędzia przerwał bieg, bo na starcie ruszał się Adrian Miedziński. W powtórce Chorwat był już bardzo wolny. Później zdobył jedynie punkt. Nie pokonał żadnego przeciwnika.
- Wypadłem słabo. Były to jednak pierwsze zawody w tym roku, na terenie mocnego rywala. Ciężko było mi się dopasować do toru. Próbowaliśmy różnych ustawień, ale na trasie byłem po prostu za wolny, żeby powalczyć - mówi nam Pavlic.
Obcokrajowiec Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno błyskawicznie zareagował na słaby rezultat. - Dla świętego spokoju w poniedziałek wysłałem silniki do serwisu, by sprawdzić, czy przypadkiem nie ma z nimi jakiegoś problemu. Na pewno obejrzę powtórkę tego meczu, by przeanalizować, gdzie popełniałem błędy. Będę pracował dalej, żeby było już tylko lepiej - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Dwa lata w pierwszej lidze mi nie zaszkodziły
- Tor na Motoarenie był dobrze przygotowany, ale ciężko było go odczytać. Jednemu pasowały jedne ustawienia, a drugiemu zupełnie inne. Nastroje w zespole są bardzo dobre. To dopiero pierwsza kolejka. Niejednokrotnie pokazywaliśmy już, że potrafimy się podnieść. Mamy bardzo dobry zespół i ludzi w klubie. Kibice też są super. Pozostaje nam pracować i dawać z siebie 100 procent. Wierzę, że wszystko wróci na właściwe tory - podsumowuje.
Okazję do rehabilitacji Pavlic będzie miał już w tę sobotę. O godz. 19:15 jego Start Gniezno zmierzy się u siebie z Arged Malesa TŻ Ostrovią. Transmisja derbów Wielkopolski w nSport+.
Czytaj także:
- Kluby z PGE Ekstraligi mogą bić się o Olivera Berntzona. Co zrobi Start Gniezno? [WYWIAD]
- Skandal w Toruniu. Sędzia nie powtórzył biegu, choć Musielak zahaczył o taśmę