Żużel. Władysław Komarnicki: Drugim Apatorem nie będziemy, ale czas na wstrząs. Grzyb i Zmarzlik są niewinni [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Anders Thomsen i Szymon Woźniak
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Anders Thomsen i Szymon Woźniak

- Występ Jacka Holdera to wstyd dla większości zawodników Stali. Przyjeżdża gość z pierwszej ligi i jest od nich o klasę lepszy. Ta drużyna potrzebuje wstrząsu - mówi po przegranej w Zielonej Górze były prezes gorzowskiego klubu Władysław Komarnicki.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Często mówi się, że jazda była lepsza niż wynik. Jeśli chodzi o niedzielny występ Moje Bermudy Stali Gorzów, to mam zupełnie odwrotne wrażenie.

[b][tag=406]

Władysław Komarnicki[/tag], były prezes Stali Gorzów:[/b] Najlepszym komentarzem do tego meczu jest występ Jacka Holdera. Przyjeżdża gość z pierwszej ligi, zdobywa 13 punktów i jest liderem obok Bartosza Zmarzlika.

O czym to świadczy?

To pokazuje, że ta drużyna potrzebuje wstrząsu. Cała reszta zawodników powinna się wstydzić. W Stali dzieje się źle, a bez winy są tak naprawdę tylko dwie osoby.

Kto?

Marek Grzyb i Bartosz Zmarzlik. Do prezesa i kapitana nie mam absolutnie żadnych pretensji. Mistrz świata jedzie na swoim poziomie, a szef gorzowskiego klubu stworzył idealne warunki, żeby był wynik. Nic tylko jeździć.

ZOBACZ WIDEO Dudek: Jakbym miał 100 tysięcy dolarów, dałbym Anderssonowi, żeby wrócił

Wyniku jednak nie ma. Winnych też?

Nie chciałbym być pytią. Jak już panu powiedziałem, ta drużyna potrzebuje wstrząsu. Ciężko oglądało się ten mecz. Oczy bolały, kiedy patrzyłem na naszych zawodników. Damian Pawliczak pojechał pierwszy raz w tym sezonie i wygrał z Nielsem Kristianem Iversenem.

Wyprzedził pan moje kolejne pytanie. Co się dzieje z Iversenem? Po upadku na treningu słyszeliśmy, że to nic poważnego, a żużlowiec, który miał być liderem, jeździ bez wyrazu.

Z mojej wiedzy wynika, że upadek Duńczyka był tak naprawdę bardzo groźny. Ta kontuzja z całą pewnością to wyhamowała. Powiem jednak panu szczerze, że z jego występu w Zielonej Górze wyciągam dość optymistyczne wnioski. W Rybniku prezentował się żenująco. Dziś była wpadka z juniorem, ale poza tym jechał już naprawdę solidnie. Coś zaczyna się dziać.

Szczerze? Marne to pocieszenie. Piąta kolejka, a Stal nie ma na koncie ani jednego punktu. To pachnie tym, co stało się rok temu z Get Well Toruń.

Nie daj Boże, gdyby tak było, bo 11 lat mojej ciężkiej pracy poszłoby w piach. Jestem jednak przekonany, że czarny scenariusz się nie sprawdzi, bo prezes Grzyb jest bardzo zdeterminowany. Zapewniam pana, że stanie na głowie, by postawić zespół na nogi. Cały czas myślę, że coś jeszcze z tego będzie, bo spotkanie w Zielonej Górze miało dwa oblicza. Gdybyśmy jechali 25 biegów, to może byłoby blisko remisu.

Tak można wytłumaczyć każdą porażkę.

Nie chcę tłumaczyć Stali. Może zatem pogratuluję trenerowi gospodarzy.

Czego?

Toru. Piotr Żyto przygotował go perfekcyjnie. Zawodnicy Stali kompletnie się pogubili. Kiedy się zorientowali, to była musztarda po obiedzie.

Czy Stanisław Chomski jest w stanie dokonać wstrząsu, o którym pan mówi? Stal wolno wstaje z kolan, a liga jedzie bardzo szybko.

Pełna zgoda co do tego, że czas ucieka, ale niech pan mnie o to nie pyta, bo nie będę wchodzić w buty zarządu. To oni muszą coś postanowić. Moje zdanie jest takie, że spotkanie z Betard Spartą Wrocław będzie dla trenera testem. Zobaczymy, czy przygotuje tor, który będzie odpowiadać drużynie. Mam wrażenie, że to będzie chwila prawdy.

Zobacz także:
Niesportowe zachowanie Karczmarza
Sensacja pod Jasną Górą

Źródło artykułu: