Żużel. Mistrz świata Bartosz Zmarzlik bez taty i brata w parku maszyn

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

W związku z reżimem sanitarnym każdy zawodnik PGE Ekstraligi może zgłosić jednego mechanika, który będzie mu pomagał w trakcie meczu i drugiego rezerwowego. Bartosz Zmarzlik nie zgłosił ani taty, ani brata, choć wydawali się nierozłączni.

- Niech każdy w teamie wykonuje swoją robotę - mówi nam Paweł Zmarzlik junior, brat Bartosza Zmarzlika i menedżer jego teamu. - Od sprzętu są mechanicy, więc my wpisaliśmy na listę Seweryna Czerniawskiego jako mechanika numer jeden i Grzegorza Musiała pod dwójkę. Liczymy na to, że w niektórych spotkaniach będą mogli być obaj z Bartkiem.

- Seweryn jest z nami od dziesięciu lat. Zaczynał u mnie, a kiedy ja skończyłem karierę, to przeniósł się na dobre do Bartka. Seweryn kiedyś mieszkał w tej samej wiosce, co my. To był nasz sąsiad, chodziliśmy do tej samej szkoły. Jest kuzynem byłego żużlowca Stali Huberta Czerniawskiego, który musiał zakończyć karierę z przyczyn zdrowotnych - opowiada menedżer Zmarlik.

Jeśli chodzi o Musiała, to on również nie jest z łapanki. To były zawodnik, który był w przeszłości mechanikiem Pawła Hliba, a potem także Mateja Zagara. Musiał miał nawet epizod z Tomaszem Gollobem, któremu pomagał w zawodach Grand Prix. Faktycznie jest szansa, że teoretycznie rezerwowy Musiał będzie w niektórych meczach pomagał mistrzowi Zmarzlikowi. Każdy zespół może w trakcie spotkania skorzystać z ośmiu zawodników i dziesięciu mechaników. Dwóch żużlowców będzie uprzywilejowanych. Trener Moje Bermudy Stali Gorzów Stanisław Chomski mówi, że będzie rotował mechanikami, tak żeby każdy z żużlowców mógł czasami skorzystać z dwóch.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill

Wracając do teamu mistrza świata, można się jedynie dziwić, że nie znalazło się w nim miejsce ani dla taty, ani dla brata. - Z nami to jest tak, że trzymamy się razem i tylko, dlatego widzieliście nas często w boksie Bartka na zawodach. Na początku, kiedy tylko ja jeździłem na żużlu, moimi mechanikami byli tata i Bartek. Kiedy Bartek zaczął jeździć, to doszedł Seweryn. Kiedy ja skończyłem, to tata i nasz sąsiad zajęli się już tylko Bartkiem. Jednak od pewnego czasu tata jest tylko taką dobrą duszą - wyjaśnia Paweł Zmarzlik junior.

- A ze mną jest tak, że nie żyję z żużla, lecz z biznesów, które prowadzę. Mam swoją firmę, która specjalizuje się w piaskowaniu i malowaniu proszkowym. A u Bartka jestem menedżerem, więc nie ma potrzeby, żebym zajmował miejsce mechanikom. W poprzednich sezonach tak układałem sobie zawodowe plany, żeby być z Bartkiem na lidze i Grand Prix. Teraz, jeśli nie zmienią się przepisy, będę przyglądał się z boku, ale sercem będę z bratem - mówi Paweł.

Tak czy inaczej, dziwnie będzie patrzeć na boks Zmarzlika, w którym nie będzie taty ani brata. Wszyscy mamy w głowie obrazek z ostatniej rundy Grand Prix 2019, kiedy ojciec żużlowca w skupieniu oglądał decydujące wyścigi, a w ręce trzymał różaniec i modlił się za wygraną syna. - Kto wie, co się jeszcze wydarzy. Sytuacja jest tak dynamiczna, że może za miesiąc i ja i tata będziemy w boksie z Bartkiem - podsumowuje brat żużlowca.

Czytaj także:
Ludzie ze Stali pokonali koronawirusa
Sąd nad Pawlickim. Za chwilę znowu będzie tym jedynym

Źródło artykułu: