Żużel. Zagadka nieśmiertelności. Protasiewicz nie jest skażony plastikiem, a Hancock nie zna smaku szprycy

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz

Greg Hancock, Rune Holta, Piotr Protasiewicz, Grzegorz Walasek i Rafał Okoniewski to zawodnicy, którzy znaleźli lekarstwo na przemijanie. Najmłodszemu z nich niedawno stuknęła czterdziestka, a najstarszy skończy w tym roku 50 lat. Żaden nie ma dość.

[tag=2700]

Greg Hancock[/tag] w czerwcu zdmuchnie 50 świeczek na urodzinowym torcie, a niektórzy widzą w nim cudotwórcę, który może utrzymać w elicie PGG ROW Rybnik. - To wcale nie jest przypadek, że najlepiej trzyma się 50 - letni facet - mówi nam Marian Maślanka, który twierdzi, że zna rozwiązanie zagadki na długowieczność Amerykanina. W końcu Hancock przez kilka lat jeździł we Włókniarzu Częstochowa. Maślanka był wtedy prezesem.

- Najważniejsze jest coś, co ja nazywam higieną. W przypadku Hancocka wszystko zaczyna się od zdrowego odżywiania - podkreśla. - Jego jedynym napojem w trakcie sezonu zawsze była woda. Wszystkie posiłki były doskonale przemyślane. Na talerzu leżało zawsze mnóstwo warzyw i lekkich, białych mięs. Porcje nigdy nie były duże. Mniej i częściej znaczyło lepiej. On już dawno zaprogramował w znakomity sposób swój organizm - podkreśla Maślanka.

Zobacz także: Gollob wyłożył 700 tysięcy z własnej kieszeni ratując Polonię. Awans jest także jego sukcesem

Hancock z całej wielkiej piątki spędził najmniej czasu w szpitalach. Poważne upadki Amerykanina można policzyć na palcach jednej ręki. - Jak wygrywa się starty, to częściej jeździ się z przodu. Hancock jest najbezpieczniejszym zawodnikiem ze światowej czołówki. Nie traci tak wielu sił na walkę z rywalami czy szprycą - przekonuje Maślanka.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

- Ten rozsądek był także widoczny w tematach logistycznych - dodaje Jacek Gajewski, były menedżer Get Well Toruń. - Zawsze doskonale wiedział, że czasu się nie oszuka, a on musi mieć więcej godzin na odpoczynek. Nie ciągnął na siłę tematów w Anglii po to, żeby zarobić kilka funtów ekstra. Zamieszkał w Szwecji, żeby było mu łatwiej. To perfekcyjny organizator - podkreśla Gajewski.

Patent Hancocka nie jest jedyną drogą do długowieczności. Zupełnie inaczej wyglądała do tej pory kariera Rune Holty. Norweg z polskim paszportem jest o trzy lata młodszy od Amerykanina. - W sumie to trochę taki drugi Tomasz Gollob. Gdyby nie kontuzje, to zrobiłby jeszcze więcej. Jemu było trudniej, bo nie miał dobrego startu. W każdym biegu musiał walczyć, więc i upadków było więcej - mówi Marian Maślanka. - Holta jednak zawsze o siebie dbał. To Norweg, więc je dużo ryb. Nigdy nie miał problemów z nadwagą. Kiedy jeździliśmy na mecze, to po drodze zawsze zamawiał delikatne mięso. W grę wchodził tylko kurczak albo indyk - dodaje Maślanka.

Zobacz także: Zawodnicy truly.work Stali podpuścili prezesa. Jeśli zdobędą złoto, to Grzyb zabierze ich na Route 66

Jeśli chodzi o pracowitość i zdolność do opierania się pokusom, to wszystkich zawodników na głowę bije kapitan Stelmetu Falubazu Zielona Góra Piotr Protasiewicz. Jacek Frątczak mówi, że to człowiek ze starej dobrej gliny nieskażonej plastikiem. - Jest z pokolenia, gdzie największą wartością była ciężka praca. W jego czasach nie było jeszcze mediów społecznościowych. To widać - podkreśla były menedżer Get Well Toruń.

- Piotr to taki typ człowieka, który daje sobie niewiele luzu. Trudno go złamać i na coś namówić - dodaje były prezes Falubazu Marek Jankowski. - Można powiedzieć, że trzyma reżim jak mało kto. Woli się przepracować niż zrobić mniej. Kiedy jeździliśmy na obozy i trzeba było rano wyjść pobiegać na nartach, to Piotr był pierwszy. Pojawiał się na treningach przed trenerem. Poza tym sam szuka aktywności. Na co dzień gra w amatorskie lidze koszykówki - dodaje.

Naszą piątkę wspaniałych z kodem na długowieczność zamykają dwaj zawodnicy Arged Malesa TŻ Ostrovii. Tym starszym jest Grzegorz Walasek. W tym roku skończy 44 lata. Drugim i jednocześnie najmłodszym w całym gronie 40 - letni Rafał Okoniewski.

Paradoks polega na tym, że to właśnie ten najmniej zaawansowany wiekowo był najbliżej sportowej emerytury. Okoniewski był zawiedziony ubiegłym sezonem, który spędził w barwach Orła Łódź i chodziły mu po głowie różne myśli. Przy żużlu zatrzymali go bracia Jan i Andrzej Garcarkowe. - I całe szczęście, że ktoś wybił mu z głowy ten głupi pomysł - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący rady nadzorczej GKM-u. Okoniewski jest jego jednym z ulubionych zawodników i wzorem sportowca.

- Rafał to żaden emeryt, a poza tym świetny człowiek, który daje bardzo wiele każdej drużynie nie tylko na torze. Jest pierwszy do pomocy młodym zawodnikom. Poza tym ma piekielny start, który robi w obecnym żużlu dużą robotę. Nie pije, świetnie się prowadzi i cały czas trenuje. Kiedy ostatnio dzwoniłem, to złapałem go właśnie podczas treningu - dodaje.

- Kiedy słyszę, że robimy źle, bo bierzemy zawodników zaawansowanych wiekowo, to odpowiadam, że jest odwrotnie. To najlepsze roczniki. Tacy jak oni to skarb dla klubu - komentuje Radosław Strzelczyk, prezes Arged Malesa TŻ Ostrovii. - Poza tym zawodnicy będą jeździć dłużej, bo zmienia się żużel. Przede wszystkim mamy dużą poprawę w zakresie bezpieczeństwa. Poważnych kontuzji jest coraz mniej - podsumowuje prezes Ostrovii.

Dodajmy, że na polskich torach będziemy mieć kilku starszych zawodników od Rafała Okoniewskiego. W drugiej lidze ścigać będą się między innymi Stanisław Burza, Damian Baliński czy Bjarne Pedersen. Poziom wyżej mamy Hansa Andersena, któremu w tym roku także stuknie czterdziestka. O emeryturze większość z nich na razie nie myśli.

Źródło artykułu: