Żużel. W Tarnowie wojenka polityczna ze stadionem w tle. Co z tym remontem?

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: stadion Unii Tarnów
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: stadion Unii Tarnów

Kibice w Tarnowie niecierpliwą się, bo temat remontu stadionu miejskiego wałkowany jest od kilku lat i nic z tego nie wynika. Na domiar złego środowisko zamiast się zjednoczyć, to rozgrywa między sobą wojnę polityczną.

W ostatnich dniach w Tarnowie znów zrobiło się głośno o remoncie miejskiego stadionu. Tym razem (zresztą nie pierwszy już raz) prezes Grupy Azoty Wojciech Wardacki na antenie lokalnego radia pokusił się o własną ocenę szans na przeprowadzenie inwestycji związanej z przebudową obiektu. Sęk w tym, że po raz kolejny z jego ust przemawiają aspekty polityczne i chęć wbicia szpilki partii opozycyjnej.

- Realnie patrząc na proces inwestycyjny, to mamy poważne obawy. Jeśli sportu żużlowego w Tarnowie nie będzie, to nie z winy Grupy Azoty. Apele o wsparcie finansowe remontu Stadionu Miejskiego ze strony Koalicji Obywatelskiej to kuriozum. Jak to możliwe, że mając przez osiem lat wszystkie instrumenty władzy, wpływy, posłów i ministra z Tarnowa, tego nie zrobiono? To teraz trzeba apelować? Powiem krótko – Koalicja Obywatelska - do roboty - mówił Wardacki na antenie radia RDN Małopolska.

W całej sprawie należy podkreślić fakt, że od jakiegoś czasu partia rządząca toczy krucjatę przeciwko prezydentowi Romanowi Ciepieli, który został wybrany włodarzem miasta z list Platformy Obywatelskiej. Sytuacja ekonomiczna miasta pozostawia wiele do życzenia, dlatego w miejskiej kasie brakuje środków na przeprowadzenie inwestycji. Z tego też względu przed dwoma laty nie ruszył remont, który prezydent Ciepiela obiecał prezesowi Speedway Ekstraligi Wojciechowi Stępniewskiemu. Powstał za to plan awaryjny, który zakłada rozłożenie modernizacji na kilka lat. Wszystko po to, aby miasto mogło zgromadzić odpowiednią kasę. Przebudowa miałaby ruszyć jeszcze w tym roku. Środki na ten cel zapisane zostały nawet w budżecie miasta.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

I tutaj mamy ciąg dalszy telenoweli. Prezes Wardacki nie wierzy, że inwestycja ruszy i zaznacza, że Grupa Azoty w żaden sposób nie będzie dokładać się do niej. Takie rozwiązanie swego czasu sugerował Ciepiela. Nie ma się jednak co dziwić, że firma nie podejmuje tematu, bo przecież teren, na którym znajduje się stadion, należy do miasta. Sęk jednak w tym, że problemy magistratu kojarzonego z największą partią opozycyjną Wardacki wykorzystuje do wojenki politycznej. Otwarcie woła: "Koalicja Obywatelska - do roboty".

Obiektywnie patrząc na sprawę, zachowanie prezesa Grupy Azoty jest zwyczajnie słabe. Wszystkich razi nieudolność prezydenta Ciepieli, ale z drugiej strony półtora roku temu mieszkańcy Tarnowa sami wybrali sobie takiego prezydenta. Podsycanie tego typu napięć politycznych nikomu nie służy. Poza wszystkim w ciemno można założyć, że Ciepiela może zapomnieć o jakimkolwiek wsparciu finansowym z budżetu państwa, bo przecież PiS nie będzie pompował politycznego oponenta. Bierze się za to za lokalną krucjatę.

W tym wszystkim szkoda nie tylko kibiców, ale także klubu żużlowego. Prezes Łukasz Sady akurat w tej sprawie ma związane ręce. Może się wszystkiemu przyglądać jedynie z zażenowaniem. Włodarza Unii Tarnów krytykowaliśmy już nie raz i nie dwa, ale trzeba przyznać, że w obecnej sytuacji prowadzenie klubu i stymulowanie jego rozwoju łatwe z pewnością nie jest.

CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. GKSŻ wyciąga pomocną dłoń do Maksyma Drabika. Zawodnik ma szansę, ale czy skorzysta?

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Ciekawy przypadek Jana Krzystyniaka. Oszukiwał trenerów i przywoził do domu tabletki, które brała jego babcia

Źródło artykułu: