Rafał Karczmarz mógłby być liderem juniorskiej formacji truly.work Stali Gorzów. Tyle że najpewniej nim nie będzie. Jesteśmy już w roku 2020, mamy pierwsze dni stycznia, zawodnicy myślą o składaniu sprzętu, a 20-latek nadal nie potrafił się jasno określić ws. przyszłości.
Zgadzam się z Janem Krzystyniakiem (czytaj więcej o tym TUTAJ), że zawodnik powinien wyjść do kibiców i powiedzieć o wszystkim, co go boli. Nie musi nawet tego robić poprzez media. Żyjemy w XXI wieku, można nagrać wiadomość na fanpage'u i puścić ją w świat. Brak informacji czy dezinformacja nikomu w tej sytuacji nie służą.
Czytaj także: Prezesi klubów ekstraligowych pytają, po co im plandeki
Od kilkunastu tygodni Karczmarz i jego klub hamletyzują. Działacze zapraszają go na kolejne rozmowy, próbują nakłonić do zmiany zdania, on sam gdzieś bije się w myślach. Efekt? Żaden. Nawet po ostatnim spotkaniu z prezesem Markiem Grzybem zabrakło jakiegokolwiek komunikatu. Czegoś w stylu "posuwamy się do przodu" czy "stoimy w miejscu".
ZOBACZ WIDEO Pol kontra Ostafiński! Robert Lewandowski czy Bartosz Zmarzlik? Kto powinien zostać sportowcem roku?
"Jak można było zauważyć nie udzielałem i na razie nie będę udzielał żadnych wywiadów dotyczących mojej kariery żużlowej lub ewentualnego jej zakończenia. To są dla mnie ciężkie chwile i decyzje" - napisał z końcem grudnia Karczmarz w swoich social mediach.
Rozumiem zachowanie działaczy, bo widzą oni w Karczmarzu zawodnika, który na poziomie PGE Ekstraligi może zdobyć kilka punktów w meczu. Przy młodzieżowcach jakich mamy w tej chwili w najlepszej lidze świata, 20-latek może być czynnikiem decydującym. Zresztą już w poprzednich miesiącach zdarzało mu się wygrywać mecze dla truly.work Stali.
Pytanie, czy z tej mąki będzie chleb, skoro zawodnik ewidentnie myślami jest gdzie indziej. Czy Karczmarz ma odpowiednią motywację, by jeszcze odnieść sukces na torze żużlowym? Mocno śmiem w to wątpić.
Co jest problemem Karczmarza? Tego też tak naprawdę nie wiemy. Wydaje się, że nie chodzi w tej sytuacji o finanse i jakieś zaległości truly.work Stali względem jego osoby. Podobno żużlowiec się boi, po kolejnych upadkach i kontuzjach zablokował się mentalnie. Podobno poza żużlem ma szansę na całkiem solidne pieniądze ze względu na rodzinny biznes. Nie widzi w tej sytuacji sensu narażania zdrowia i życia na motocyklu. Tyle że to wszystko jest "podobno". Zawodnik wybrał bowiem taktykę uniku. Schował głowę w piasek i woli się nie wypowiadać.
Jeśli Karczmarz chce postawić na realizację się poprzez rodzinny biznes, ma do tego pełne prawo. Może sobie ułożyć życie poza speedwayem. Myślę, że kibice by to nawet zrozumieli. Gorzej będzie jeśli jakimś cudem postanowi kontynuować karierę, a powinie mu się noga. Wtedy szybko się przekona, że łaska kibice na pstrym koniu jeździ. Bardzo szybko usłyszy argumenty, że mógł sobie dać spokój, że lepiej by było jakby zrezygnował z dalszego ścigania. Dlatego przeciąganiem sprawy robi krzywdę wyłącznie sobie.
Czytaj także: Podwyżki cen prądu dotkną żużlowe kluby
Dlatego skończmy z tym hamletyzowaniem. Nadszedł czas męskich decyzji. W jedną albo drugą stronę. Jeśli zawodnik chce zakończyć karierę, niech działacze z Gorzowa mu na to pozwolą.