Po ogłoszeniu przez Marka Cieślaka kadry narodowej na sezon 2020 i skreśleniu z niej kilku zawodników, od razu jak bumerang wróciła sprawa ich rzekomego L-4. Panowie rzucili zbiorowo zwolnienia lekarskie, nie przyjechali do Rybnika na kończący sezon mecz towarzyski reprezentacji Polski, nie odbierali później telefonów od selekcjonera, sprawa śmierdziała na odległość jakąś lewizną. Co robili? Ich sprawa. Nie mnie oceniać. Jak to ujęła Marta Półtorak może akurat leżeli w łóżku, nie kwestionuje ich L-4, ale kontrolować trzeba.
Mieli wywalone, ich broszka, Cieślak był konsekwentny, wyrzucił buntowników z prowadzonej przez niego biało-czerwonej drużyny. Czy zrobił dobrze? Tyle ludzi ile zdań. Po co drążyć temat. Seniorzy sobie poradzą, są zastępcy, nie ma co kruszyć kopii i rozpaczać po paru gościach. Skupmy się na rzeczach ważniejszych, bo te w gąszczu braku powołania dla wesołego kwartetu gdzieś większości umknęły.
CZYTAJ TAKŻE: Transfery zmienią układ sił w Nice 1 LŻ
W reprezentacji znaleźli się i na zimowe zgrupowaniu udadzą się m.in. Szymon Woźniak, Jakub Jamróg, czy Paweł Przedpełski. Nie pomijajmy ich, nie prowadźmy narracji, że są kadrowiczami drugiego sortu, jakimiś zapchajdziurami, że gdyby byli tamci, to ci nie mieliby szans itd. Oddajmy im pokłony, że uporem, ciężką pracą, nieustępliwością doszli do momentu, w którym mogą się czuć kadrowiczami pełną gębą. Postawą zasłużyli sobie, aby otrzymać wyróżnienie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają
Idźmy za słowami Jana Krzystyniaka i byłej prezes Stali Rzeszów. Na takich chłopaków warto stawiać, bo oni nigdy nie będą marudzić, zawsze z uśmiechem na ustach przyjadą na każde zawołanie Cieślaka, a bluzę z orzełkiem będą nosić dumnie bez względu na rangę imprezy. Bo nie oszukujmy się, przy obecnej formule SoN i tak naprawdę jedynych ważnych drużynowych zawodach międzynarodowych w kalendarzu pewniacy do pary dla Bartosza Zmarzlika są inni.
Pozostając przy sprawach kadry zostawiłem sobie najbardziej intrygującą, przynajmniej moją osobę, kwestię. Przed chwilą chcieliśmy uchylić nieba zagranicznym juniorom, ratować żużel w innych krajach poprzez wprowadzenie obcokrajowca pod numery młodzieżowe. Super, a teraz rzut oka na zaproszenia do kadry 2020 dla zawodników do lat 21 prowadzonych przez Rafała Dobruckiego.
Z całym szacunkiem dla paru żużlowców, ale przy niektórych nazwiskach gały mi wyszły z orbit i aż usiadłem. Trąbimy o szkoleniu, ale my naprawdę nie za chwilę, ale już teraz jesteśmy w potężnym kryzysie. W poprzednim sezonie obroniliśmy jeszcze tytuł DMŚJ, ale płakaliśmy zarazem, że Bartosz Smektała i Maksym Drabik ze względu na wiek kończą z żużlem juniorskim.
W 2020 może jakimś cudem się też wyratujemy. Są Wiktor Lampart, Wiktor Trofimow jr, Jakub Miśkowiak i Dominik Kubera. Żołnierze, którzy punktują w PGE Ekstralidze. Jest z czego szyć. Ale co dalej? Trofimow i Kubera podzielą los kolegów wyżej. Jeśli nie eksplodują talenty Mateusza Cierniaka, Mateusza Bartkowiaka, czy Karola Żupińskiego znajdziemy się w potężnych tarapatach i dziura będzie już na tyle ogromna, że jej nie zacerujemy.
Na dziś Cierniaka i Żupińskiego przerasta nawet Nice 1.LŻ. Bartkowiak ma za sobą debiutancki rok w najlepszej lidze świata, ale także bez szałowych rezultatów. To wciąż melodia przyszłości. Nie posiadamy pewniaków potrafiących od razu rozrzucać po kątach gwiazdy. Właśnie takich jak Drabik i "Smyk".
CZYTAJ TAKŻE: Transferowe hity. Falubaz chodził jak ksiądz po kolędzie
Naprawdę nie wiem, czy jest sens na siłę zapraszać aż dziesięciu żużlowców na zgrupowanie. Igor Kopeć-Sobczyński i Norbert Krakowiak poza drobnymi przebłyskami byli częściej krytykowani za brak postępów. Gównie mam z tyłu głowy fakt, że oni za rok przywitają się z seniorskim żużlem i nie pomylę się zbytnio, gdy dodam, że dla nich to ostatni przyjazd na kadrę. Choć życzę im, aby wyprowadzili mnie z błędu.
Ambicji im odmówić nie można, ale średnie są wykładnikiem ich formy i tego w jak potężny dół wpadliśmy. Jestem bliższy stwierdzeniu, że tym chłopakom robi się w ten sposób krzywdę.
Wiem, że zdarzają się kontuzje i warto mieć rezerwę, w DMŚJ desygnowanych jest pięciu żużlowców, ale i tak hierarchia jest jasna i na samym końcu wyliczanki są zawodnicy Apatora Toruń i Stelmet Falubazu Zielona Góra.