Michał Curzytek i Bartosz Curzytek jeździli w tym roku w Power Duck Iveston PSŻ Poznań. Byli tam wypożyczeni z ZKS Stali Rzeszów. Okres wypożyczenia jednak minął, więc bracia wrócili do macierzystego klubu. W międzyczasie właściciel Apatora Toruń Przemysław Termiński pochwalił się tym, że rodzice zawodników podpisali umowę z jego firmą. To miało oczywiście oznaczać, że w 2020 roku obaj będą żużlowcami toruńskiego klubu. Problem w tym, że ten scenariusz wcale nie musi się ziścić.
Na czym polega kłopot? Ano na tym, że ZKS Stal chce ekwiwalentu za wyszkolenie zawodników. W przypadku Michała chodzi o 3 lata startów, a Bartosza o 2 lata. Łatwo policzyć, że żużlowa sekcja zajmująca się szkoleniem może żądać 360 tysięcy za pierwszego (120 tysięcy wynosi ekwiwalent za rok jazdy w klubie) i 240 tysięcy za drugiego. Razem daje to 600 tysięcy.
Czytaj także: Kuszenie senatorów w oknie transferowym
Od pewnego czasu trwają rozmowy na linii rodzice braci - rzeszowski klub. Państwo Curzytek chcą wykupić karty synów. Oferują za to 50 tysięcy. ZKS Stal odpowiada, że nie ma problemu, ale cena wynosi 60 tysięcy za Michała i 60 tysięcy za Bartosza, czyli łącznie 120 tysięcy. Na razie więc rozbieżność między tym, co dają rodzice, a tym, co chce klub, jest spora.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to Apator może oczywiście wkroczyć do akcji i wyłożyć te 120 tysięcy. To oczywiście nie jest mała kwota, ale ZKS Stal ma prawo jej żądać. Zresztą tu trudno będzie cokolwiek zbić, bo inni też są zainteresowani Curzytkami. W kolejce stoi przykładowo Orzeł Łódź. ZKS Stal jest też gotowa wypożyczyć braci za symboliczne pieniądze do RzTŻ-u Rzeszów.
Czytaj także: Kownacki o wpisaniu Kasprzaka na czarną listę
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm