Żużel. Kulisy transferu Jamroga. Jakie pytania zadał prezesowi Motoru? Na czym mu zależało

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej i Jakub Jamróg
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej i Jakub Jamróg

Jakub Jamróg przyznał, że kontrakt z Motorem dograł w dwie i pół minuty. W rzeczywistości trwało to jeszcze krócej. Zawodnik zadał dwa pytania, odpowiedzi go usatysfakcjonowały, więc złożył podpis na umowie.

Jakub Jamróg był jednym z najbardziej rozchwytywanych polskich zawodników. W sumie rozmawiał z czterema klubami. Prócz Betard Sparty Wrocław (tam startował w sezonie 2019) były to: PGG ROW Rybnik, truly.work Stal Gorzów i Speed Car Motor Lublin. Negocjacje z każdym z prezesów były krótkie i konkretne. W przypadku Motoru, co przyznał sam żużlowiec, wszystko trwało nie dłużej niż dwie i pół minuty (więcej przeczytasz TUTAJ).

W trakcie rozmowy Jamróg zadał prezesowi Jakubowi Kępie dwa pytanie. Spytał o miejsce w składzie, a później o pieniądze. W obu przypadkach dostał satysfakcjonującą go odpowiedź. W przypadku kasy sprawa była prosta, bo Jamróg chciał mieć te same warunki, co w sezonie 2019. Nie przebijał, nie licytował, zasadniczo rozmawiał o tym (to go najbardziej interesowało), jak klub zamierza go traktować. Stąd pytanie o miejsce w składzie.

Czytaj także: Niedoceniany w Sparcie. W Motorze może rozwinąć skrzydła

Jamróg nie chciał jeździć z pistoletem przystawionym do skroni (czytaj z czyhającym na jego miejsce mocnym rezerwowym, jak to miało miejsce w Sparcie), więc od każdego z prezesów chciał jasnej deklaracji, że nie będzie jakiejś wielkiej rywalizacji o miejsce w składzie. Nie chodziło mu bynajmniej o to, żeby nie było jej wcale, lecz o to, by nie zabijać się na treningach i udowadniać, że jest się lepszym od kolegi. Nie chciał też niepewności w trakcie zawodów, jazdy z myślą, że jeden zły bieg może oznaczać odstawienie na boczny tor.

Na szczęście akurat w Motorze Jamróg trafił na zrozumienie. W Lublinie przerabiali w tym roku wariant z rezerwowym Robertem Lambertem, który trochę kwasów w zespole zrobił, a i pociągnął na dno dwóch zawodników. Zarówno Lambert, jak i zmieniany przez niego Dawid Lampart, w przekroju całego sezonu, nie błyszczeli. Mieli pojedyncze zrywy, ale zasadniczo nie czuli się dobrze, rywalizując o skład.

Motor najpewniej będzie miał rezerwowego Oskara Bobera, ale to nie będzie działało na zasadzie znanego z minionego sezonu układu Lampart, Lambert, ani też tak, jak robiła Sparta z Glebem Czugunowem.

ZOBACZ WIDEO Kibice na PGE Narodowym. Tak wygląda największe żużlowe wydarzenie na świecie

Źródło artykułu: