Za transferem Davida Bellego do Apatora Toruń przemawiała osoba Tomasza Bajerskiego. To właśnie za jego sprawą Francuz trafił do Poznania. Rozkręcał się bardzo szybko i w minionym sezonie błyszczał na drugoligowych torach. Ze średnią biegopunktową 2,439 został najskuteczniejszym zawodnikiem rozgrywek. Kiedy okazało się, że Bajerski po sezonie zamieni Poznań na Toruń, to wszyscy spodziewali się, że Bellego podąży za trenerem, którego bardzo ceni.
W Apatorze woleli jednak postawić na nazwiska. Klub zatrzymał braci Holderów, ściągnął Wiktora Kułakowa i Tobiasza Musielaka, którzy są sprawdzeni w pierwszoligowych bojach. Poza tym do drużyny wrócił Adrian Miedziński. Dla Bellego zabrakło miejsca, co wykorzystała ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz. Transfer nie był jednak łatwy w realizacji, bo zawodnika chciało pół pierwszej ligi. W grze od początku nie liczył się Power Duck Iveston PSŻ Poznań, w którym Francuz spędził ostatnie dwa sezony.
- Dobrze wiedzieliśmy, że odejdzie do pierwszej ligi, jeśli nie awansujemy. Taka była między nami umowa. Gdyby udało się nam wskoczyć szczebel wyżej, to jeździłby nadal u nas - mówi nam prezes Arkadiusz Ładziński. - Transferu do Polonii też się spodziewałem, bo były już pewne symptomy, które o tym świadczyły - podkreśla szef poznańskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Niektórzy widzą w Bellego gwiazdę pierwszej ligi i twierdzą, że Apator będzie żałować, a Polonia pić po sezonie szampana. Na dziś fakty są takie, że Jerzy Kanclerz sporo zaryzykował. Spekuluje się, że Francuz oczekiwał za podpis pod kontraktem ponad 100 tysięcy złotych.
Zobacz także: Transfery. Orzeł Łódź z pierwszym kontraktem. Daniel Jeleniewski zostaje w klubie!
Jeszcze trzy lata temu 26 - latek był na dnie i wyleciał z polskiej ligi, do której trafił w 2014 roku. Wtedy szansę dał mu klub z Ostrowa Wielkopolskiego, ale Bellego nie zachwycił. Pojechał w pięciu meczach i wykręcił średnią biegopunktową 1,550. Ostrowianie wypożyczyli go później do drugoligowego Rawicza. Francuz odjechał jeden mecz, w którym zapisał na swoim koncie cztery zera. Wydawało się, że przepadnie. I przepadł. Na rok.
W 2016 Bellego nie jeździł w polskiej lidze. Kiedy wydawało się, że już do niej nie wróci, rękę wyciągnął do niego KSM Krosno. Zawodnik powinien być krośnianom za tę szansę wdzięczny do grobowej deski, bo dzięki temu wrócił do żużlowego interesu. W sezonie 2017 spisywał się bardzo dobrze. Za jego metamorfozą stał wtedy Brian Karger. Współpraca z duńskim tunerem pozwoliła mu wejść na inny poziom. Teraz przed Francuzem kolejny egzamin. Opinie na temat jego wyniku są podzielone. Jedni mówią, że w pierwszej lidze Bellego będzie odkryciem i szybko przeskoczy do najwyższej klasy rozgrywkowej. Inni twierdzą, że wcale nie będzie tak kolorowo.
- Życzę mu jak najlepiej, bo to zawodnik bardzo waleczny, ale nie widzę w nim gwiazdy pierwszej ligi i lidera Polonii. Nie od razu - mówi nam Arkadiusz Ładziński. - Przejście z drugiej ligi do pierwszej wcale nie jest takie proste. Przekonało się o tym wielu żużlowców. Uważam, że jego sukcesem będą występy na poziomie ośmiu punktów. Trzeba pamiętać, że on nie zna pierwszoligowych torów. W drugiej lidze też potrzebował czasu, żeby zawojować rozgrywki. Najlepszym zawodnikiem został w minionym sezonie. Pierwszy rok w Poznaniu nie był wcale taki kolorowy, bo zakończył go ze średnią w okolicach 2,000. Będę trzymać kciuki - podsumowuje Ładziński.