W każdych wyborach żużel ma swoich reprezentantów i nie inaczej było w ubiegłą niedzielę, gdy Polacy poszli do urn, by wybierać posłów i senatorów na lata 2019-2023. Nie obyło się bez niespodzianek, a za największą należy uznać brak mandatu dla Przemysława Termińskiego.
Właściciel Apatora Toruń kandydował na posła w okręgu toruńskim. Wydawało się, że odpowiednio zadbał o głosy wśród żużlowych kibiców, bo w ramach kiełbasy wyborczej zaprezentował im skład drużyny na sezon 2020. Termiński nie tylko pochwalił się pozyskaniem Adriana Miedzińskiego czy Wiktora Kułakowa, ale też nagiął przepisy i poinformował o zawarciu porozumień z braćmi Curzytkami, choć nie zakończyli oni rozgrywek ligowych. Pretensje o to mieli działacze z Poznania.
Czytaj także: Brak DPŚ uderzył w polską kadrę
"Roma locuta, causa finita (Rzym przemówił, sprawa zakończona - dop. aut.). Dziękuję za Wasze głosy. Niestety mandatu nie zdobyłem i w kolejnym parlamencie nie będę reprezentował naszego okręgu" - napisał Termiński na Facebooku, dodając przy tym smutną emotikonkę.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Grosicki szczerze o kadrze. "Zdajemy sobie sprawę, że czasami brakowało stylu"
Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji Termiński będzie mieć więcej czasu dla Apatora i tym tropem poszli kibice w komentarzach. Nic bardziej mylnego. Może się okazać, że dotychczasowy właściciel pożegna się z klubem. "Teraz będę miał więcej czasu żeby przemyśleć co dalej z moja obecnością w żużlu. Ten wynik to votum nieufności wobec mnie. A ludzi trzeba słuchać" - dodał.
W poniedziałek uśmiech zagościł za to na twarzach Władysława Komarnickiego i Roberta Dowhana. Byli prezesi Stali Gorzów i Falubazu Zielona Góra zdobyli mandaty i nadal będą zasiadać w Senacie. Być może Komarnickiemu pomógł niedawny sukces Bartosza Zmarzlika, bo zdobycie tytułu mistrza świata przez gorzowianina sprawiło, że Komarnicki miał swoje pięć minut w mediach. To właśnie za jego rządów rozbłysła gwiazda nowo kreowanego czempiona.
Komarnicki uzyskał najlepszy wynik w okręgu wyborczym, który obejmował m.in. Gorzów Wielkopolski i pobliskie mu powiaty. Oddano na niego 69 tys. 298 głosów (42,22 proc.). Jeszcze lepiej wypadł Dowhan, który ma coraz mniej do powiedzenia w zielonogórskim żużlu. Na byłego sternika Falubazu w okręgu skupiającym m.in. Zieloną Górę głosowało 97 398 osób (66,43 proc.).
Posłem na Sejm nadal będzie Jan Dziedziczak, który swego czasu założył nawet koło zrzeszające fanów speedwaya na Wiejskiej i jest sympatykiem Fogo Unii Leszno. Dziedziczak zdobył 10,4 tys. głosów w okręgu kalisko-leszczyńskim.
Czytaj także: Drabik przez L-4 stracił nagrodę
Do grona przegranych należy z kolei Łukasz Banaś, wielki fan forBET Włókniarza Częstochowa i miejski radny. Kandydował on do Senatu w okręgu częstochowskim, ale nie wywalczył mandatu. Do roli posła chciał też wrócić Robert Wardzała, ale były zawodnik Unii Tarnów nie uzyskał mandatu w okręgu obejmującym m.in. ziemię tarnowską i bocheńską.
Senatorem z Lublina został z kolei Jacek Bury. Do głosowania na niego zachęcał sam Daniel Jeleniewski, który pochodzi z lubelskiej ziemi i jeszcze w zeszłym roku bronił barw Speed Car Motoru. W roku 2017 Bury pomagał też finansowo "Koziołkom" i przyczynił się do odbudowy "czarnego sportu" w mieście.