Żużel. Social Speedway 2.0: Madsen najlepszy w Grand Prix i czołganiu. Polska może mieć trzeciego mistrza świata

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Leon Madsen

Leon Madsen wygrał Grand Prix Wielkiej Brytanii, ale gdyby to był mecz PGE Ekstraligi, najpewniej zostałby wykluczony z finału. Duńczyk po raz kolejny okazał się mistrzem w czołganiu pod taśmą.

Na najwyższym stopniu podium Grand Prix Wielkiej Brytanii zobaczyliśmy Leona Madsena, który w biegu finałowym pokonał Emila Sajfutdinowa i Bartosza Zmarzlika. Starty Duńczyka w półfinale i finale były jednak mocno wątpliwe i czołgane, a miał on już na swoim koncie ostrzeżenie za utrudnianie procedury startowej. W PGE Ekstralidze skończyłoby się to wykluczeniem. 31-latek po raz kolejny udowodnił, że opanował ten element żużlowego rzemiosła do perfekcji.

Siedem punktów - tyle dzieli Zmarzlika i Sajfutdinowa przed ostatniem turniejem Grand Prix w Toruniu. Biorąc pod uwagę, że Polak i Rosjanin znajdują się w kapitalnej formie, to zapowiada nam się doskonałe ściganie. Czy Polska doczeka się trzeciego żużlowego mistrza świata? Jerzy Szczakiel i Tomasz Gollob nie mieliby nic przeciwko.

Czytaj także: Woryna ma nadzieję, że na Śląskim znów będzie głośno

Warto zauważyć, że Cardiff pozostaje szczęśliwe dla Zmarzlika, który do tej pory ilekroć startował w stolicy Walii, to meldował się w biegu finałowym Grand Prix Wielkiej Brytanii.

Dość dobrze po raz kolejny zaprezentował się Matej Zagar, do którego należy końcówka sezonu. Niektórzy kibice mają na to teorię. Twierdzą, że Słoweniec zaczyna dobrze jechać w Grand Prix w momencie, gdy nie czuje presji. 36-latek jest bowiem pewny pozostania w elicie, po tym jak wygrał Grand Prix Challenge.

Z kolei Tai Woffinden zapowiadał, że skoro nie może obronić tytułu mistrzowskiego, to chociaż postara się o wygraną przed własną publicznością. Tymczasem (ciągle) aktualny mistrz świata był w Cardiff najgorszy z Brytyjczyków. Na pierwszą wygraną w stolicy Walii będzie musiał poczekać co najmniej do 2020 roku.

Za to brytyjscy dziennikarze są pod wrażeniem... kibiców z Polski. My nie jesteśmy zaskoczeni. Dlatego też można być pewnym tego, że w ostatniej rundzie Grand Prix w Toruniu Biało-Czerwoni zapewnią Zmarzlikowi ogromne wsparcie w walce o złoto.

Jeśli kogoś przed niedzielnym finałem PGE Ekstraligi martwił syndrom "kaca po Grand Prix", to może pozostać spokojny. Tai Woffinden, Maciej Janowski i Janusz Kołodziej zawiedli w Cardiff, więc w niedzielę nie powinni odczuwać zmęczenia w stylu Jasona Crumpa przed laty. Problem dotyczyć może jedynie Emila Sajfutdinowa.

Czytaj także: Betard Sparta nie podda się bez walki w finale

Martwić może jednak Kołodziej, który opuścił Cardiff z ledwie jednym punktem. W niedzielę bez wątpienia Polak będzie błyszczeć w Lesznie w finale PGE Ekstraligi, ale w Grand Prix w roku 2020 go zabraknie. Wszystko przez występy na krótkich, technicznych torach.

ZOBACZ WIDEO Vaculik zdradza jak wyglądała męska rozmowa Pedersena z Jensenem

Komentarze (13)
avatar
Henryk Janusz Zarychta
24.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czołgacz Madsen Oszukuje kolegów z toru - no jeżeli jakichkolwiek ma. Chyba tylko starego Cieślaka. Przed czołganiem jeździł w I lidze. 
avatar
RECON_1
23.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
U nas się ekscytuja startami a Madsen im pokazuje ile to sedziowanie warte. 
avatar
Lucjusz17
22.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A jak sędzia mógł wykluczyć swojego rodaka ??? 
avatar
krups
22.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Madsen, pokazuje ile warte jest całe to sędziowanie startów. 
avatar
bravo333
22.09.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Madsen jak zwykle... Sędzia jak zwykle. Oliva sprawiedliwa i Bartek mu pokaże. Jestem Polakiem i falubazem, będę Zmarzlikowi kibicować do końca swiata