W sobotę dwa punkty i piętnaste miejsce w Grand Prix Niemiec, w niedzielę 8 punktów i bonus w meczu przeciwko forBET Włókniarzowi Częstochowa - to weekendowy dorobek Janusza Kołodzieja. Mistrz Polski szybko zapomniał o nieudanym występie w Niemczech i w Częstochowie był jednym z liderów Fogo Unii Leszno.
- Staram się jak najszybciej zapomnieć o występie w Teterow. W niczym by to nie pomogło. Patrzę na kolejny dzień, by się niczym nie przejmować. W Grand Prix Niemiec też się starałem, ale na krótszych torach jest jakaś blokada i muszę nad tym popracować - powiedział nam Kołodziej po meczu w Częstochowie.
Przez weekend Kołodziej zmagał się z problemami żołądkowymi. Nie chciał się tym w żaden sposób usprawiedliwiać, ale na pewno odbiło się to na wynikach osiąganych przez wychowanka klubu z Tarnowa.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Dla sportu zrobiłem wiele. Nie rozumiem tego, co się stało
- Nie lubię gadać, że mam jakieś problemy. W ostatnich dniach nie mogłem za dużo jeść, miałem jakieś zatrucie pokarmowe. Po trzech dniach jazdy, w Częstochowie przy takim upale czułem zmęczenie. Na szczęście od poniedziałku mam czas na odpoczynek. Niepowodzenia działają na mnie tak, że jestem niezachwiany. Patrząc na GP Niemiec, to jest mi bardzo przykro, ale w niedzielę potrafiłem się wyłączyć i pojechać jak najlepiej - dodał Kołodziej.
Wyjazdowy triumf 52:38 sprawia, że Fogo Unia jest już praktycznie w finale PGE Ekstraligi. - Przed zawodami śmiało byśmy brali taki wynik, ale musimy pamiętać, że rywale przyjadą do nas jeszcze dwa razy mocniej zmobilizowani. Włókniarzowi będzie zależało, by się pokazać z jak najlepszej strony i wygrać w Lesznie. Musimy się przygotować na trudny mecz - ocenił Kołodziej.
Zobacz także:
PGE Ekstraliga forBET Włókniarz - Fogo Unia: Częstochowianie odarci ze złudzeń. Dream-team znów wygrywa (relacja)
Magazyn PGE Ekstraligi: Zaliczka Falubazu trochę za mała. Andreas Jonsson wytłumaczył, dlaczego kończy karierę