Czy w niespełna dziewięć lat po sukcesie Tomasza Golloba Polska znów będzie się cieszyć ze złota w indywidualnych mistrzostwach świata? Mamy ligę, która odstawia inne w przedbiegach, mamy największą liczbę reprezentantów w cyklu o mistrzostwo świata, a rywalizacja drużynowa została okrojona, bo laliśmy wszystkich, jak leci. Dlaczego więc nie osiągamy sukcesów indywidualnie?
Bartosz Zmarzlik to nasze "żużlowe dobro narodowe". To obecnie jedyny żużlowiec, który potrafi prezentować wysoką dyspozycję przez cały rok. Ktoś powie, że przecież Maciej Janowski też potrafi wygrywać z najlepszymi. Inna osoba może dodać, że Patryk Dudek potrafi pojechać rewelacyjnie i też zmieść rywali na proch. Nie ma w nich jednak genu mistrzowskiego. Brakuje im obu tego, co ma akurat Piotr Pawlicki, którego w stawce o mistrzostwo świata brakuje. Genu szaleństwa.
Zobacz także: klasyfikacja generalna po GP Teterow
Wszystkie cechy naszych żużlowców ma jednak Bartosz Zmarzlik. To on z gliny potrafi ulepić fantastyczny wynik. Tego wieczoru w Teterow jeździł kapitalnie i choć nie wygrał rundy fizycznie, moralnie jest jej zwycięzcą, bo odrobił stratę do Leona Madsena, który nie zgodzi się z opinią, że Bartosz Zmarzlik to w tej chwili jedyny materiał na polskiego mistrza świata i jest na autostradzie do złota.
ZOBACZ WIDEO Piotr Świderski: Trudno szukać drużyny, która może przeszkodzić Unii. Ona dominuje na torach rywali z play-offów
Zmarzlik potrafi łapać słabsze występy w trakcie rund GP, ale na niemieckiej ziemi takich nie miał. Podobny występ zanotował Janowski. W fazie zasadniczej nie wygrał wyścigu, ale też nie spadł poza drugie miejsce. W finałowej fazie dał taki popis, że ręce same składały się do oklasków. Gdyby jeszcze nasza eksportowa dwójka podszkoliła język angielski, byłoby cudownie, bo czasami uszy aż krwawią.
Czytaj także: Pawlicki zdradził sekret Fogo Unii!
Średnio w Teterow pojechał Patryk Dudek. Był moment, gdy wszyscy myśleli, iż zielonogórzanin już złapał wiatr w żagle, ale były to tylko pojedyncze wyskoki. Półfinał to i tak wielki sukces dla niego. Zazdrości mu tego zapewne Janusz Kołodziej, który znów nie był sobą. Polak zajął przedostatnie miejsce, zdobywając zaledwie dwa punkty. Jego strata do czołowej ósemki nie jest duża, ale z taką dyspozycją Kołodziej nie ma czego szukać w GP.
Najgroźniejsi rywale Zmarzilka w walce o tytuł jechali w kratkę. Leon Madsen raz miał to coś, a innym razem wyglądał jak uczniak, który został wywołany do tablicy, kiedy akurat omawiał z kolegą z ławki film z ubiegłego wieczoru. Emil Sajfutdinow stracił z kolei dwie serie, szukając optymalnych ustawień. Niepowodzenie rywali cieszy, ale do końca mistrzostw jeszcze trzy rundy i oby one były równie udane dla naszych.
1. Gratulacje za zapeszanie i podkręcanie wojenki między kibicami. Świetnie wam to wychodzi, pisanie że tylko Bartek działa jak płachta na byka i w sumie się nie dziwię, bo Czytaj całość
to jest podobny styl Mansena jak Czytaj całość