Szwedzką rundę Grand Prix wygrał Fredrik Lindgren. Normalnie każdy Polak mógłby być niezadowolony, bo przecież nasi reprezentanci byli tak blisko (Janowski zakończył zawody na trzecim miejscu, a Zmarzlik odpadł w półfinale), ale tym razem finalne wyniki muszą nas cieszyć.
Zwycięski Lindgren nie tylko wygrał tą rundę GP, ale też w ekwilibrystyczny sposób zaryzykował swoje zdrowie, aby uchronić Patryk Dudek w jednym z wyścigów przed poważną kontuzją (więcej o tej sytuacji przeczytasz TUTAJ). Takie zachowanie należy chwalić i chyba dlatego brak wygranej rundy przez naszego zawodnika aż tak nie boli.
Jak wypadli nasi żużlowcy? Jeśli miałbym oceniać, to wszystkim jak leci, dałbym po czwórce. Każdy z Polaków pokazał w tym roku, że potrafi pokazać więcej w GP. Bartosz Zmarzlik zaczął kapitalnie, ale z biegiem turnieju coraz bardziej słabł. Psim swędem dotarł do półfinałów, ale tam już został sprowadzony na ziemię. To bardzo słaby wynik, jak na zawodnika, który w Szwecji uchodzi za króla i dominatora (Zmarzlik jest najlepszym żużlowcem ligi szwedzkiej w tym sezonie).
ZOBACZ WIDEO Zbudował potęgę, musiał odejść. Robert Dowhan rozlicza się z Falubazem
Patryk Dudek, gdyby nie zaliczył upadku i co za tym idzie wykluczenia, pewnie również zakręciłby się gdzieś koło półfinału. Jego jazda nie porywała - widać było braki w prędkości. Podobnie wyglądał Janusz Kołodziej, który, mimo że próbował gryźć na trasie, to niewiele z tego wychodziło.
Najpewniej w całym turnieju prezentował się Maciej Janowski. Wrocławianin dojechał do finału i stanął na podium, ale nadal w jego jeździe brakowało jakiegoś błysku, fajerwerków. Niby walczył, był najsolidniejszy z naszych, ale nie porywał tak, jak choćby w poprzednim sezonie.
Zobacz także: czołówka zaczyna uciekać. Zobacz klasyfikację GP!
Ze Szwecji Polacy wracają na tarczy. Bartosz Zmarzlik stracił pozycję lidera cyklu, ale na szczęście strata do Leona Madsena jest niewielka (6 punktów). Janusz Kołodziej wypadł poza czołową ósemkę, ale pozostała trójka trzyma się w niej pewnie. Do końca sezonu pozostały 4 rundy i oby nasi zawodnicy zaprezentowali się w nich lepiej niż w Malili, bo ten turniej dla naszych był słaby, nawet mimo podium Janowskiego.
Praktycznie już tradycją stało się, że Szwedzi po opadach potrafią przygotować niezły tor do walki. Nie inaczej było tym razem. Akurat nam, Polakom tym razem nie przeszkadzałoby, jeśli zawody zostałyby przeniesione na niedzielę (bo PGE Ekstraliga nie jedzie), ale mimo wszystko nawierzchnia, która przyjęła sporo wody, dała nam ciekawe widowisko.
........
panie Stępniewski czy zawodnicy ze światowej czołówki podczas mistrzostw świata ,
komfortowo czuli się na takim stadionie !?