Częstochowianie miejsce w pierwszej czwórce zapewnili sobie w zeszłym tygodniu, gdy pokonali 52:38 MRGARDEN GKM Grudziądz (tutaj przeczytasz szczegółową relację ->>). Ten okazały wynik to głównie zasługa bardzo dobrej postawy Fredrika Lindgrena, Mateja Zagara i Leona Madsena, którzy w trójkę zdobyli aż 37 punktów. Cztery "oczka" i bonus dorzucił Adrian Miedziński.
Sam wychowanek toruńskiego klubu w trakcie wakacyjnej przerwy przyznał, że obecny sezon jest jego najgorszym w karierze. Po lipcowej pauzie w jeździe Miedzińskiego coś drgnęło, jednak w dalszym ciągu nie idzie mu na częstochowskim torze. Zdarza mu się popełniać błędy, przez które traci pozycje.
- Jestem zły, bo męczę się tutaj. Wszędzie mniej więcej ogarnąłem i działa to fajnie, a tor w Częstochowie jest w tym roku dla mnie zagadką - szczerze ocenił Adrian Miedziński. - Nie mogę złapać tutaj wiatru w żagle. Podczas meczu z Get Well Toruń było w miarę i myślałem, że jest "okej". Dlatego przeciwko GKM-owi nie kombinowałem i skorzystałem z tego samego silnika, wprowadzając tylko lekkie korekty, aby było lepiej, ale tak się nie stało - kontynuował zawodnik forBET Włókniarza Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO Drużyna Cieślaka wygrała play-offy!
Co konkretnie jest przyczyną problemów Miedzińskiego? Zawodnik uważa, że nie może odpowiednio dopasować się do nawierzchni. - Walczę bardziej z motocyklem, niż z zawodnikami, co później wymusza błędy. Muszę pomyśleć i zastanowić się co zrobić, bo albo wynika to z ustawień, albo potrzebna jest głębsza zmiana w silniku - rozważał Miedziński. - Jak nigdy przerobiłem w tym roku mnóstwo rzeczy. Gdzieś to gra, ale jeszcze w Częstochowie nie jest tak, jakbym tego chciał. To przecież właśnie na naszym domowym torze ta jazda powinna sprawiać mi największą przyjemność - dodał.
Czytaj także: Sebastian Ułamek stoi za metamorfozą Mateja Zagara
Inna sprawa to sam awans częstochowian do fazy play-off, który był bardzo wątpliwy przed lipcową przerwą. Włókniarz do pierwszej czwórki tracił bowiem 4 punkty, ale rękę biało-zielonym podali grudziądzanie, którzy w ostatnich trzech meczach nie dopisali do tabeli żadnej zdobyczy.
- Widocznie, patrząc przez pryzmat całej rundy zasadniczej, awans bardziej należał się nam. Też mieliśmy swego czasu kryzys. Ten rok jest bardzo nieobliczalny. Każdy radzi sobie raz lepiej, raz gorzej. Najrówniejszy w Częstochowie jest Leon Madsen, a reszta notuje zwyżki i dołki - skomentował Adrian Miedziński.