Żużel. Do ideału trochę brakowało. Dariusz Śledź: Dziury to za dużo powiedziane, ale mieliśmy słabsze ogniwa

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: (od lewej) Max Fricke, Dariusz Śledź i Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: (od lewej) Max Fricke, Dariusz Śledź i Tai Woffinden

Betard Sparta Wrocław pokonała na wyjeździe Get Well Toruń 49:41. Występ podopiecznych Dariusza Śledzia nie był jednak idealny. - Dziury to za dużo powiedziane, ale mieliśmy słabsze ogniwa - przyznał szkoleniowiec drużyny z Dolnego Śląska.

Wrocławianie nie mieli żadnych problemów z dopasowaniem się do nawierzchni na Motoarenie. Imponowali szybkością, wygrywali wyścigi i bardzo szybko wypracowali sobie solidną zaliczkę. Goście po ósmym biegu prowadzili nawet dziesięcioma "oczkami". Później do głosu doszli miejscowi, ale ostatecznie komplet punktów pojechał z żużlowcami Betard Sparty.

- Trzeba jechać do końca, za nami trudne spotkanie. Nie było łatwo, ale udało się wywalczyć zwycięstwo. Dobry mecz w wykonaniu mojej drużyny. Dziury to za dużo powiedziane, ale mieliśmy jednak słabsze ogniwa. Wiemy, nad czym możemy jeszcze popracować - skomentował Dariusz Śledź.

Zobacz także: Żużel. Jedenasta porażka Get Well. Adam Krużyński: Brakowało wyraźnych liderów. Nasz poziom sportowy jest bardzo zły

W Toruniu zabrakło Vaclava Milika. Czecha zastąpił Gleb Czugunow, który miał w parku maszyn pretensje do jednego z zawodników Get Well. Co się stało? - Nie widziałem tej sytuacji. Wiadomo, jaki to jest sport. Jeżeli coś się wydarzyło, to chłopaki na pewno sobie już wszystko wyjaśnili. Ten sezon niestety jest trudny dla Vaclava. Zdajemy sobie z tego sprawę - dodał.

ZOBACZ WIDEO Adrian Miedziński na pewno nie wróci do Torunia. Pierwsza liga kompletnie go nie interesuje

Do ścigania w PGE Ekstralidze powrócił Tai Woffinden. Brytyjczyk okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem w tym starciu. Dobrze spisał się również Maksym Drabik. 21-latek miał jednak pecha, ponieważ w jednym biegu zdefektował już na pierwszym łuku. - Jasne, że cieszy nas postawa Woffindena i napawa optymizmem przed najważniejszymi meczami. Wszyscy wiemy, jakiej klasy zawodnikiem jest Tai. Maksym we wspomnianym wyścigu miał kontakt z jednym z braci Holderów. Hak dostał się w tylne koło, wyłamał szprychy i na tym zakończył się jego udział w biegu - wyjaśnił trener Betard Sparty.

Bardzo szybki w pierwszej fazie zawodów był Maciej Janowski. Uczestnik cyklu Grand Prix wygrał trzy gonitwy, ale swoich ostatnich dwóch startów do rewelacyjnych nie zaliczy. - Taki jest żużel. Chłopaki próbowali nadążać z ustawieniami, ponieważ warunki na torze się zmieniały. Nie zawsze uda się ze wszystkim trafić. Maciek przywiózł dla nas bardzo ważne punkty. Nie było nieciekawych wyścigów z jego udziałem - ocenił 49-latek.

Zobacz takżeŻużel. Wielki pech Piotra Protasiewicza. Nie wiedział, że ma na swoim koncie już jedno ostrzeżenie

Pogoda w Toruniu była strasznie niepewna. Godzinę przed rozpoczęciem rywalizacji spadł deszcz. Z opadów najczęściej korzystają goście, ale Śledź zauważył, że aura nie miała żadnego wpływu na losy meczu i nie przeszkodziła miejscowym. - Goście najbardziej cieszą się z opadów, ale tor był przykryty i pojawiła się na nim folia. Deszcz wcale nam nie nabroił. Tylko zawody trochę się przesunęły i tyle - zakończył.

Źródło artykułu: