"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Wiemy, że spotkania derbowe rządzą się swoimi prawami. Nie jest wstydem przegrać u przeciwnika, ale prezentować przy tym jakiś styl. Oczywiście, gorzowianie jechali bez kontuzjowanego Andersa Thomsena, ale odniosłam wrażenie, że poza Bartoszem Zmarzlikiem nikt nie podjął tam walki. Zespół jest w tak rozklejony, że nie jestem pewna czy sklonowanie go okazałoby się wystarczającym panaceum na dziury Stali. Osobiście nie chciałabym być w skórze trenera Stanisława Chomskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Historyczna chwila. Kobieta pojedzie w meczu ligi polskiej!
ZOBACZ WIDEO: Stanisław Chomski wie, czego potrzebuje reprezentacja Polski
Słychać głosy, że miarka w Gorzowie się przebrała i postanowiono poszukać alternatywy. Wyjściem z beznadziejnego położenia miałoby być wypożyczenie zawodnika z niższej ligi. Warto zadać sobie pytanie, czy na taki gwałtowny ruch nie jest trochę za późno? Teraz to musztarda po obiedzie. W moim odczuciu formę zawodników należało zrewidować odrobinę wcześniej. Dobrym momentem była przerwa wakacyjna, która trwała niemal miesiąc. To był odpowiedni czas na wkomponowywanie nowych ogniw. Ale być może działacze truly.work Stali nadal są w szoku po tym co drużyna prezentuje od początku sezonu i ocknęli się teraz?
Trzeba wziąć zespół w garść i pogodzić się z sytuacją. Łatać tym materiałem, który jest dostępny. Mam wrażenie, że okres na jakieś roszady przespano. Ostatni dzwonek został przegapiony i warto się się z tym pogodzić. Nie wiem też, co takie zmiany miałyby na celu? Sprowadzony zawodnik byłby straszakiem, batem na innego żużlowca? Brak mi tu spójności.
Na rynku brak jest wolnych zawodników, którzy siedzą na ławce czekając aż Gorzów ich zaprosi do negocjacji. Gorzej pewnie nie będzie, ale czy ten przeciętny żużlowiec wywróci w Stali hierarchię do góry nogami i będziemy świadkami rewolucji? Nie sądzę. Cudów tam już nie uświadczymy.
Teraz jest doskonała pora na zwarcie szyków i udowodnienie, że potrafimy się podnieść robiąc to we własnym gronie. Są działacze, trener, menedżer, kierownik, kibice. Ich wielką rolą jest, aby pomóc drużynie w kryzysie. W takich chwilach wychodzi największa klasa ludzi, którym dobro danego ośrodka leży na sercu.
Zwróćmy uwagę na to, że Stelmet Falubaz zdemolował rywala zza miedzy, pozwalając przyjezdnym na zdobycie ledwie trzydziestu trzech punktów przy słabej postawie Nickiego Pedersena. A więc to nie było maksimum. Gdyby Nicki zaprezentował swój najwyższy poziom i zakręcił się w granicach dwucyfrówki Stal nie wyszłaby z "trzydziestki".
Wiadomo, że jak nie ma wyniku, sypie się atmosfera. Tak jest w każdej dyscyplinie zespołowej. Zaczyna się wówczas polowanie na czarownice. Rafał Karczmarz wylał przed kamerami telewizyjnymi kilka żali pod adresem szkoleniowca, ale kto mu bronił pojechać na fajnym poziomie? Od początku nie pokazywał nic specjalnego. Rachunek sumienia najlepiej zacząć od siebie. Zmarzlikowi jakoś nic nie przeszkadzało w osiągnięciu wspaniałego rezultatu. Przysłowie mówi, że złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy.
CZYTAJ TAKŻE: Mechanik Milika perfekcyjnie poprowadził Betard Spartę
Kto w głównej mierze buduje klimat w drużynie? Sam trener? Trochę za mało. Nie sztuką być miłym i sympatycznym, gdy wszystko wychodzi. Prawdziwa siła i moc ekipy wychodzi w momentach kryzysowych i to jak w tych trudnych chwilach potrafi się odnaleźć.
I tu wracamy do wątku zakontraktowania nowej twarzy. Już jesteśmy świadkami kwasów wewnątrz, a co nastąpi po dorzuceniu do tego kotła kolejnego zawodnika. Powstanie jeszcze większe zamieszanie. Odsunięcie kogoś kto miał pewne miejsce w składzie od początku rozgrywek zwiastuje kolejne animozje. Stali potrzeba teraz spokoju i konsekwencji w działaniu.
Jeśli Stal wyląduje w barażach będzie musiała się mocno sprężyć. Klasyk mówił, że przejście przeciwnika z niższej ligi jest jak zjedzenie zupy, ale nim dwumecz się skończył potrawa mu zaszkodziła.
Marta Półtorak