Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Kto rządzi w tej kadrze? (felieton)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: reprezentacja Polski przed pierwszym dniem finału SoN 2019.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: reprezentacja Polski przed pierwszym dniem finału SoN 2019.

Drugie miejsce w zawodach Speedway Of Nations to świetny rezultat naszej kadry. Mogło być lepiej, ale decyzja o wyborze pól startowych była fatalna. Marek Cieślak dał ciała, bo nawet jeśli zawodnicy tego chcieli, to trzeba było im to wybić z głowy.

"Szprycą w twarz" to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Drugi rok z rzędu ze Speedway of Nations wypadł trochę lepiej dla naszej kadry niż debiut. Jesteśmy oczko wyżej, ale niestety nie dzięki pięknej jeździe drużyny. Wynik wyciągnął nam Bartosz Zmarzlik, któremu od całej społeczności żużlowej nad Wisłą należy się olbrzymie: Dziękujemy!

Jakakolwiek krytyka w stronę lidera naszej kadry jest totalną abstrakcją. Przez dwa dni ciągnął ten zespół za uszy i w zasadzie tylko na niego mogliśmy liczyć. Finał przegrał z tuzami żużla, które są obecnie w kapitalnej formie.

ZOBACZ WIDEO Skoki. LGP w Wiśle. Gregor Schlierenzauer: Wiem, co trzeba zmienić. Chcę wrócić na szczyt

Czytaj także: bez Zmarzlika ani rusz!

Wydaje się, że nasz rezultat mógł być lepszy. Mogliśmy ugryźć tych Rosjan w finale, ale decyzja o wyborze drugiego i czwartego pola startowego była strasznie chybiona. Nie trafia do mnie tłumaczenie, że zawodnicy tak chcieli. Od tego jest menadżer zespołu, żeby do rozumu im przemówić i podjąć decyzję.

Pierwsza sygnał ostrzegawczy powinien się zapalić Markowi Cieślakowi, kiedy przypomniał sobie, z jakich pól ograliśmy Rosjan w fazie zasadniczej. Jechaliśmy z pierwszego i trzeciego. Druga lampka powinna błyszczeć na czerwono, kiedy widział jak Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta przywożą zwycięski remis z Australią z tych samych pól. Jasne przesłanki, a decyzja ostateczna była ułomna.

Nie ma jednak co histeryzować. Drugie miejsce, drugi rok z rzędu na podium. Jest dobrze. Może za rok się nam uda, chociaż wolałbym, abyśmy w kolejnym sezonie obejrzeli drużynowy puchar świata w starej formule (czterech seniorów + junior). Uważam jednak, że w obecnej sytuacji Rosjan, a także ciągle rozwijających się młodych Australijczyków o zwycięstwo nie będzie nam tym razem tak łatwo, jak choćby w 2017 roku.

Zobacz również: ekspert broni decyzji szkoleniowca

Mam jeszcze drobną uwagę, spostrzeżenie, z którym biję się w głowie od kilku dni. W sobotę na oficjalnych mediach społecznościowych pojawił się wywiad naszej reprezentacji. Taka luźna rozmowa przeprowadzona po angielsku. Nie czuję się oksfordzkim profesorem w tej dziedzinie, jednak strasznie ukuło mnie, kiedy nasi zawodnicy odpowiadali na pytania, które nie padły, bądź potrzebowali pomocy kolegów w tłumaczeniu.

Nikt nie wymaga od naszych żużlowców poznania wszystkich czasów w języku angielskim. Nie potrzeba im też w pełni płynnej mowy czy znajomości zagadnień z zakresu branż technicznych, ale pytania o najgorszy gust muzyczny, czy największego żartownisia w zespole są proste i na nie powinni bez problemu odpowiadać. Może związek zimą powinien za sponsorować im jakieś lekcje? Postawa na torze to jedno, ale wiąże się ona bezpośrednio z występami przed kamerą.

Źródło artykułu: