Żużel. Dziwne wykluczenie Petera Kildemanda. Stanisław Chomski: On potrafi liczyć i wie, że tych punktów nam zabrakło

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski, Piotr Paluch.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski, Piotr Paluch.

MRGARDEN GKM Grudziądz wykorzystał atut własnego toru i pokonał truly.work Stal Gorzów 51:38. W dwumeczu minimalnie lepsi okazali się miejscowi. Duży wpływ na losy punktu bonusowego miało wykluczenie Petera Kildemanda.

Wykluczony z wyścigu ósmego został Artiom Łaguta. Rosjanin zanotował defekt motocykla przed upływem dwóch minut, lecz nie zdążył zmienić maszyny. Peter Kildemand dość niespodziewanie odjechał od taśmy i chwilę później podzielił los lidera MRGARDEN GKM-u. Duńczyk stracił ważne "oczka". Gdyby poradził sobie z Marcinem Turowskim, to gorzowianie zgarnęliby chociaż bonus.

- Nie wykorzystaliśmy zrządzenia losu w postaci defektu Łaguty. Kildemand odjechał od taśmy i został wykluczony. Stało się, jest to kardynalny błąd, ale nie będziemy go za to obwiniać. Żużel to tylko sport. Więcej sytuacji spowodowało to, że wracamy do Gorzowa bez punktu bonusowego. Droga lekcja, dużo nauki i wniosków do wyciągania - skomentował sytuację Stanisław Chomski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zobacz takżeŻużel. Ważne punkty Mateusza Tondera. Jazda w Polonii Bydgoszcz może mu posłużyć

Szkoleniowiec gorzowian wyraził zrozumienie dla swojego podopiecznego, który mocno odczuł całe zdarzenie. - Trudno powiedzieć, czy Kildemand nie znał przepisów. Dla mnie jest to troszeczkę nie do końca jasne. Chłopak jest totalnie załamany, potrafi liczyć i wie, że tych punktów zabrakło nam w ogólnym rozrachunku. Zawodnik jest wykluczony za przekroczenie dwóch minut, ale dalej bursztynowe światło się pali. Wydaje mi się, że w jakiś sposób dekoncentruje to innych zawodników. Widzą światło i się nie zastanawiają - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob mówi, co trzeba zrobić, żeby wygrać Grand Prix Czech

Celem truly.work Stali Gorzów były trzy ligowe "oczka". - Przyjechaliśmy do Grudziądza po zwycięstwo. Tak zakłada teoria i duch sportu. Gospodarze mieli taki sam cel, ale powtórzył się scenariusz z poprzednich sezonów. Wielokrotnie przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy nadrabiać i wyrywać w końcówce chociaż punkt bonusowy. Teraz to się nie udało. Bonus został w Grudziądzu. Zawodnicy z miejscowej drużyny czuli się na tym torze bardzo pewnie i ogrywali nas na pierwszym łuku. Nie wykorzystaliśmy atutów drugiego i czwartego pola. Moi podopieczni niepotrzebnie odjeżdżali za szeroko. Brakowało nam trochę do jazdy Łaguty i Pawlickiego. Bardzo dobrze jechał Bartek Zmarzlik. Widowisko było, ale nic nie zabieramy do domu - zauważył Chomski.

PGE Ekstraliga w tym roku jest bardzo wyrównana i ciężko przewidzieć scenariusz zawodów. Drużyna z Gorzowa chce włączyć się jeszcze do walki o miejsce w fazie play-off, ale cały czas musi się rozglądać również w dolne rejony tabeli. - Trzeba patrzeć też na dół tabeli, czuć presję. Odjechał nam bonus również w dwumeczu z Toruniem. Kildemand miał problem i nie mógł nam pomóc w dwóch ostatnich wyścigach. Pojechali młodzieżowcy, ale nie podołali zadaniu. Myślę, że Peter dorzuciłby chociaż jeden punkcik. Brakuje nam szczęścia. Drużyna z Torunia to wykorzystała. Trzeba jednak powiedzieć, że szczęście sprzyja lepszym. Mam nadzieję, że w drugiej fazie sezonu z naszej strony będzie mniej błędów, ale za to więcej szczęścia i konkretów - przyznał.

Zobacz takżeŻużel. Kamil Brzozowski twardo stąpa po ziemi. Zabawa rozpocznie się dopiero w fazie play-off

Chomski dał mało szans Szymonowi Woźniakowi na pokazanie swoich umiejętności. Były Indywidualny Mistrz Polski wyjechał tylko w trzech gonitwach, a później zastępowali go lepiej dysponowani koledzy. - Mam trochę do siebie pretensje, ponieważ chciałem postawić na Bartka Zmarzlika w biegu dwunastym i dlatego pojechał za Szymona. Zastosowana rezerwa jednak nic nam nie dała. Zakładaliśmy, że wygra z Przemkiem Pawlickim. Bartek startował z trzeciego pola, ale to zawodnik gospodarzy wykorzystał czwarte i szybko dojechał do płotu. Miałem też na uwadze to, że Szymon wygrał wyścig ósmy, ale w pojedynku z juniorem Turowskim był wolny. Szukaliśmy najlepszego rozwiązania, nie udało się - wyjaśnił 62-letni szkoleniowiec.

Gorzowscy juniorzy zaprezentowali się słabo na tle miejscowych młodzieżowców. Znacznie więcej oczekiwano po występie Rafała Karczmarza. Utalentowany 20-latek zakończył zmagania bez żadnego "oczka", a pojawił się na grudziądzkim owalu aż trzykrotnie. - Karczmarz mógł przywieźć przynajmniej jeden punkt. Można teraz to rozbierać na czynniki pierwsze i mówić, że gdyby Bartek pokonał Przemka, to bonus byłby nasz. Takie coś nie ma jednak najmniejszego sensu. Rafałowi nie wychodziło na tym torze. Nie czuł sprzętu i nic z tym nie zrobimy - zakończył Chomski.

Źródło artykułu: