Żużel. Grand Prix Czech. Kwalifikacje w takiej formie nie mają sensu. Pokazał to turniej w Pradze

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek

Grand Prix Czech to pierwsze zawody w tym roku, przed którymi trening nie kolidował z piątkowymi meczami PGE Ekstraligi. Po tym jak przygotowano nawierzchnię w sobotę na praskiej Markecie, należy zapytać o co w ogóle ten raban.

W tym artykule dowiesz się o:

Przy okazji dwóch ostatnich turniejów Speedway Grand Prix w Warszawie i Krsko toczyła się dyskusja na temat tego, jak nieobecność na piątkowych treningach wpływa na występ w sobotnich zawodach. W końcu w tym roku, aby uatrakcyjnić SGP, wprowadzono system kwalifikacji.

Po turnieju w Pradze należy jednak zapytać o sens kwalifikacji i tego, by żużlowcy sami wybierali sobie numery startowe. W piątek w stolicy Czech pojawili się przecież wszyscy zawodnicy, bo tym razem Grand Prix nie kolidowało z rozgrywkami polskiej ligi. I co zastali? Inny tor w piątek, inny w sobotę.

Czytaj także: Zdunek Wybrzeże ocaliło punkt bonusowy w Ostrowie

Jaki sens ma rozgrywanie kwalifikacji, skoro w ciągu doby nawierzchnia toru może się całkowicie zmienić? Gdyby zawodnicy w piątek wiedzieli, że czwarte pole startowe zostanie odpowiednio "porysowane", jak określił to w trakcie transmisji w Canal+ Janusz Kołodziej, to najlepsi w kwalifikacjach wybraliby takie numery, które dałyby im więcej startów z zewnętrznego pola.

ZOBACZ WIDEO: Żużlowiec Falubazu przeszedł żużlowe piekło. Pojawił się strach przed jazdą

Przy okazji turniejów w Warszawie i Krsko na kolizję terminów, jeśli chodzi o treningi i mecze PGE Ekstraligi, narzekał Greg Hancock. Sobotni turniej pokazał jak ma się kręcenie treningowych "kółek" do późniejszego występu. Dość powiedzieć, że w piątek najszybszy był Antonio Lindbaeck. W sobotę zdobył 4 punkty i nawet nie awansował do półfinałów.

Pomysł z wprowadzeniem kwalifikacji w SGP wydawał się być ciekawy, ale ma swoje wady. Organizatorzy SGP poszli bowiem złą drogą. Przy tym jak często zmieniają się tory z piątku na sobotę, możliwość wybierania pól startowych wydaje się małym handicapem. Wystarczy przypomnieć wypowiedzi żużlowców po kwalifikacjach w Warszawie, gdy nie wiedzieli na jakie numery startowe postawić.

Pomysł z kwalifikacjami może i musi ewoluować, by miały one sens. Być może koniecznie będzie wybieranie numerów startowych dopiero w sobotę, gdy zawodnicy zobaczą jak wygląda nawierzchnia. Być może za dobrą pozycję w kwalifikacjach warto wynagradzać dodatkowymi punktami do klasyfikacji SGP. Tak jak w Formule 1 od tego roku dodatkowy punkt otrzymuje autor najszybszego okrążenia w wyścigu.

Czytaj także: Andreas Jonsson nie kończy kariery 

Jeśli nie dokonamy zmian w kwalifikacjach do SGP, to zawodnicy nawet nie będą się zastanawiać nad tym czy warto odpuścić trening i czasówkę kosztem meczu PGE Ekstraligi. I nie zmienią tego kolejne tweety publikowane przez Grega Hancocka.

Komentarze (7)
avatar
kokersi
16.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
kwalifikacje przeprowadzić w sobotę nawet byłaby to większa atrakcja dla kibiców czekających na zawody 
avatar
czterdziestek
16.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A gdyby zrobić raz tak,że pełna kolejkę eligi pojedziemy w piątek przed GP? Ilu zawodników wystartowało by w kwalifikacjach? Żaden? Co wtedy powie Armando? 
avatar
Stefan Balon
16.06.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kwalifikacje do GP na żużlu w żadnej formie nie mają sensu. 
avatar
yes
15.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawe czy Kołodziejowi odpowiadały kwalifikacje?
Zmarzlik przyjechał, jechał i ukończył zawody - może widzi to inaczej? 
avatar
Only Retro Speedway
15.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli ludzie w programie będą sobie musieli sami nazwiska wpisać.