Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Kibice Włókniarza muszą zacząć się modlić. Mnie zwycięstwa uskrzydlały (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren z kibicami
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren z kibicami

forBET Włókniarz Częstochowa dostał tęgie lanie od Fogo Unii Leszno (31:59) w meczu 5. kolejki PGE Ekstraligi. O tym pogromie najnowszy felieton Jana Krzystyniaka. - Unia jest w transie. Nikt ich nie zatrzyma - twierdzi.

"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.

***

Byłem niesamowicie zaskoczony tym, co zobaczyłem w niedzielę w Częstochowie. Jak chyba wszyscy, bo raczej nie ma w Polsce osoby, która taki wynik by postawiła. Ja nawet przecież stawiałem na zespół forBET Włókniarza Częstochowa. Byłem przekonany, że drużyna częstochowska na własnym torze poradzi sobie z zespołem z Leszna, który jest tak wyrównany i mocny, że od kilkudziesięciu lat nie było takiej ekipy. Myślałem, zresztą podobnie jak niektórzy kibice Unii, że porażka leszczynian jest realna. Tymczasem obserwowaliśmy pogrom. Na pewno drugiego takiego wyniku nie zobaczymy w PGE Ekstralidze. Tym bardziej w wykonaniu gości na torze rywala. Tego nie można niczym wytłumaczyć.

Słyszałem tłumaczenie trenera Marka Cieślaka, że dzień przed ligą nie miał możliwości sprawdzenia wszystkich zawodników. Wydaje mi się jednak, że trzech zawodników z Leszna, czyli Bartosz Smektała, Janusz Kołodziej i Emil Sajfutdinow też nie mieli możliwości sprawdzenia toru w Częstochowie. Oni także dzień wcześniej brali udział w Grand Prix.

ZOBACZ WIDEO Inżynier z F1 pracuje nad sprzęgłem dla Łaguty. Niedługo zacznie nad silnikiem

Czytaj także: Fogo Unia Leszno przebrała rynek

Tymczasem we Włókniarzu trzon drużyny stanowią zawodnicy z Grand Prix i jak na razie są oni najlepsi, bo przecież Leon Madsen wygrał, a Fredrik Lindgren był drugi na PGE Narodowym w Warszawie, natomiast nieźle radził sobie Matej Zagar. Mając takich zawodników nie można się tłumaczyć brakiem treningów.

W ogóle kibice częstochowscy chyba muszą zacząć się mocno modlić, aby ci zawodnicy już więcej nie stali na podium w turnieju Grand Prix, jeżeli Włókniarz ma coś osiągnąć w lidze. No, bo jak inaczej do tego podejść, skoro jeden z zawodników mówi, że sobotnie zawody w Warszawie wyssały z niego całą energię. Pierwsze słyszę, aby zwycięstwa obcinały skrzydła. Sam jeżdżąc miałem takie odczucia, że skoro wczoraj wygrałem, to następnego dnia dodawało mi to skrzydeł i szedłem za ciosem. Dla mnie to tłumaczenie jest wymyślone na poczekaniu. Jeśli jednak nie i z tych zawodników po indywidualnych sukcesach schodzi powietrze, to jest duży problem.

Zobacz również: Lindgren nie czuł się tygrysem. Całą energię poświęcił na GP, dla Włókniarza nie zostało nic

Inna sprawa, że Fogo Unia Leszno jest w transie. Są wyniki, nie ma problemów organizacyjnych, finansowych, zawodnicy mają spokojne głowy. Ludzie zarządzający klubem są mistrzami świata w pilnowaniu dobrej atmosfery. Zespół leszczyński jest nie do ugryzienia i nie do zatrzymania. Tam jest ośmiu równorzędnych zawodników. W Lublinie nie przeszkodził im brak Jarosława Hampela i Janusza Kołodzieja, bo trzech juniorów zastąpiło ich w stu procentach i odnieśli zwycięstwo na trudnym terenie.

Jan Krzystyniak

Źródło artykułu: