Pontus Aspgren to jeden z zawodników, którzy przez lata uchodzili za solidnych ligowców, choć nigdy nie przebili się do światowej czołówki. Szwed, urodzony 15 marca 1991 roku w Avescie, swoją przygodę ze sportem rozpoczął od mini żużla, gdzie już jako nastolatek pokazywał spory potencjał.
W 2006 roku wystartował w Złotym Trofeum 85cc, a rok później dotarł do finału tych rozgrywek i otarł się o podium. Jego rozwój postępował, a w wieku 17 lat trafił do Masarny Avesta, gdzie szybko wywalczył sobie miejsce w składzie.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Madsen, Świącik, Gajewski i Kasprzak
Solidny ligowiec, niespełniony talent
Aspgren zyskał uznanie w szwedzkim środowisku żużlowym i wielokrotnie stawał do rywalizacji o tytuł mistrza kraju. Po raz pierwszy znalazł się w finale już w drugim sezonie startów, zajmując szóste miejsce. W kolejnych latach zbliżał się do podium, aż w końcu dopiął swego - w 2020 roku zdobył brąz, a rok później poprawił wynik, sięgając po srebro. Do pełni sukcesu zabrakło mu jednak najcenniejszego lauru.
Mimo solidnych występów nigdy nie udało mu się przebić do elity światowego speedwaya. W swojej karierze wielokrotnie brał udział w finałach Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, gdzie potrafił zarówno stawać na podium, jak i zajmować odległe pozycje. Jego największą szansą na awans do Grand Prix był start w GP Challenge w 2019 roku. Po znakomitym występie w chorwackim Gorican był bliski kwalifikacji do cyklu, jednak w decydującym biegu zaliczył defekt motocykla i ostatecznie uplasował się na szóstym miejscu, tracąc możliwość walki o mistrzostwo świata.
- To była najcięższa porażka w mojej karierze żużlowej, zwłaszcza że nie mogłem nic na to poradzić. Silnik, na którym startowałem, miał za sobą przejechane zaledwie 20 biegów - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kariera ligowa i niefortunna kontuzja
W polskiej lidze Aspgren zadebiutował w 2012 roku jako zawodnik ROW-u Rybnik, ale na regularne starty musiał czekać kilka lat. Do Polski wrócił w 2018 roku, reprezentując Polonię Piła, a następnie Lokomotiv Daugavpils i ponownie ROW Rybnik. W sezonie 2022 miał być ważnym ogniwem OK Bedmet Kolejarza Opole, ale jego plany pokrzyżowała kontuzja.
Podczas przygotowań do sezonu doznał urazu szyi, który skutkował uciskiem na nerw. Początkowo uraz wydawał się niegroźny, lecz Aspgren szybko zdał sobie sprawę, że ból nie pozwala mu normalnie funkcjonować. - Kiedy nie możesz spać w nocy bez leków, bo towarzyszy ci aż tak duży ból, to zastanawiasz się, czy będziesz w stanie się ścigać i robić to jak równy z równym. Wiesz co, to nawet był chyba bardziej lęk o to, że nie dam rady ścigać się więcej - mówił w rozmowie z naszym portalem.
Pomimo prób powrotu na tor, kontuzja okazała się na tyle poważna, że zmusiła go do zakończenia kariery. Ponadto, gdyby chciał znów stanąć pod taśmą w polskiej lidze, to musiałby uregulować pewne należności względem Kolejarza Opole (więcej o tym TUTAJ).
Nowa rola w świecie żużla
Choć Aspgren pożegnał się z profesjonalnym ściganiem, nie zamierzał całkowicie odchodzić od sportu. Podjął się pracy w Szwedzkiej Akademii Żużlowej, gdzie wraz z Linusem Sundstroemem wspiera młodych zawodników i przekazuje im swoje doświadczenie.
- Obecny stan żużla w Szwecji nie jest najlepszy, mamy kilku utalentowanych zawodników, którzy się rozwijają i myślę, że odniosą sukces, ale jeśli spojrzymy na liczbę jeźdźców, którzy obecnie ścigają się na żużlu, to nie jest dobrze. To jest coś, co próbujemy zmienić w Swedish Speedway Academy - mówił nam bohater tekstu.
Na co dzień Szwed pracuje jako sprzedawca techniczny w firmie GPA Flowsystem, a jego życie nie jest już związane wyłącznie z żużlem. Nadal jednak uważnie śledzi rozgrywki i kibicuje swojej drużynie, Eskilstuna Smedernie.