- Musimy oddzielić od siebie dwie rzeczy. Widowisko i wynik. Na to pierwsze nie można narzekać, bo emocji na naszym torze nie brakowało. Mecz obfitował w mijanki i dramaturgię. Jeśli chodzi o wynik, to kibicom należą się przeprosiny. Drużyna kompletnie zawiodła - komentuje prezes Witold Skrzydlewski.
Główny sponsor Orła nie potrafi zrozumieć, dlaczego zawodnicy, którzy mają stworzone w klubie odpowiednie warunki, jadą poniżej oczekiwań. - Myślę sobie, że z Orłem jest trochę jak z Widzewem - tłumaczy Skrzydlewski.
Zobacz także: Co za mecz w Łodzi! Sensacyjny triumf gości
- Zawodnicy mają wszystko na czas. Niestety, chyba czasami zapominają, że należy też dać coś w zamian. To powinna być usługa na najwyższym poziomie. Taki zespół jak nasz nie może przegrywać spotkań na własnym torze. Mogę zapewnić, że z zawodnikami zostaną przeprowadzone poważne rozmowy. To nie może tak wyglądać - podkreśla Skrzydlewski.
Prezes Orła odniósł się również do sytuacji z kierownikiem startu, który pogubił się w liczeniu okrążeń (pokazał szachownicę po trzech okrążeniach), a wcześniej podniósł czerwoną chorągiewkę po kraksie Daniela Jeleniewskiego. Sędzia Paweł Słupski postanowił go ukarać. Cała sytuacja wzbudziła sporo kontrowersji. Efekt był taki, że do akcji musiał wkroczyć rezerwowy kierownik startu.
Zobacz także: Krośnieńska "płachta na wilka". Kolektyw dał wygraną
- Mieliśmy do czynienia ze zwykłą ludzką pomyłką i prosiłbym, żeby nie rozdzierać szat. Nikt nie zrobił nic z premedytacją. Przecież w tym momencie losy meczu były już rozstrzygnięte, więc nie ma mowy o tym, że ktoś próbował niesportowych zagrywek - podsumowuje Skrzydlewski.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy
...poza tym budowanie składu z taką ilością zawodników rzadko się sprawdza - czytaj: takie rotowanie składem i brak Czytaj całość