Tylko sześć punktów w sześciu startach Fredrika Lindgrena i dwanaście Leona Madsena. Gwiazdom częstochowskiej drużyny tego dnia ewidentnie brakowało blasku. To zaskakujące, bo dzień wcześniej na PGE Narodowym to właśnie ta dwójka stanęła na dwóch najwyższych stopniach podium (Madsen wygrał, Lindgren był drugi).
Tymczasem w niedzielę w zaległym meczu 5. kolejki PGE Ekstraligi, Skandynawowie nie zrobili tego co zawsze, czyli regularnie nie wygrywali wyścigów. Szczególnie zawiódł Lindgren. Po zawodach trener gospodarzy Marek Cieślak przypomniał historię Jasona Crumpa i tzw. syndrom tego zawodnika. - Przeżyłem we Wrocławiu Jasona Crumpa i pamiętam jak to było. Jak Jason wygrywał Grand Prix to na drugi dzień robił 5-6 punktów. Z kolei jeśli w Grand Prix nie zrobił nic, to na następny dzień robił komplet. Tu się podobna sytuacja stworzyła. Nie chcę porażki tym tłumaczyć, bo Unia pojechała świetnie, a my słabo - skomentował.
Czytaj również: Bieg sezonu w Częstochowie. Fenomenalna jazda Emila Sajfutdinowa
Zwrócił też uwagę na to, że mecz miał status zagrożonego, a co za tym idzie, od soboty w Częstochowie pracował komisarz toru. Marek Cieślak cały czas podkreślał jednak, że to nie jest wymówka na słabą postawę jego zespołu. - Fogo Unia Leszno nie jeździła na innym torze. Tu jeździli zawodnicy, którzy w sobotę wygrywali Grand Prix. Nie szkółka, tylko najlepsi zawodnicy na świecie. Jeżeli będziemy mówić, że ten tor nie był dla nich, to jak oni chcą wygrywać w Grand Prix? - pytał retorycznie szkoleniowiec Lwów.
Kolejne spotkanie częstochowianie odjadą w piątek. Ich rywalem będzie Betard Sparta Wrocław. Po takim laniu, jakie zaserwowała im w niedzielę leszczyńska Unia, mają obowiązek zaprezentować się lepiej.
Zobacz także: Kac po Grand Prix. Włókniarz ma problem
ZOBACZ WIDEO Czy Motoarena jest problemem Get Well Toruń?
Częstochowa: (Leon Madsen -12(6) ; Fredrik Lindgren - Czytaj całość