PGE Ekstraliga. Ciekawa opinia eksperta. "Gwiazdy przytłaczają Nickiego Pedersena"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Nicki Pedersen tłumaczył, że nie zdobył więcej punktów dla Stelmet Falubazu w ostatnim meczu PGE Ekstraligi przeciwko MRGARDEN GKM-owi, bo miał problemy z dopasowaniem się do toru. Ciekawą tezę na temat Duńczyka ma natomiast Jan Krzystyniak.

Nicki Pedersen zanotował udany powrót po wielu latach do zielonogórskiego klubu. Na inaugurację przeciwko Get Well Toruń zdobył 14 punktów i był najskuteczniejszy w Stelmet Falubazie. Podobnie było we Wrocławiu, gdzie sięgnął po 11 "oczek", choć tam został już podwójnie pokonany przez parę gospodarzy. Najgorzej Duńczyk wypadł w ostatniej kolejce w starciu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Falubaz wygrał tylko 46:44. Gospodarzom brakowało głównie punktów Pedersena, który przy swoim nazwisku zapisał ich jedynie siedem.

Gołym okiem dało się zauważyć, że były czempion globu męczy się na dystansie. W jego motocyklach brakowało prędkości. - Próbowałem prawie wszystkiego, ale to nie zdawało egzaminu. Nie czułem się pewnie na motocyklu. Łatwo jest teraz zrzucać winę na tor. Ja tego nie robię, ale trudno było nam znaleźć odpowiednie ustawienia - tłumaczył zawodnik (więcej TUTAJ).

Inaczej na sprawę spogląda Jan Krzystyniak, były żużlowiec, obecnie ekspert i felietonista. - Uważam, że liczba gwiazd w zespole przytłacza Nickiego Pedersena i przez to jego własna gwiazda przygasa - zaskoczył. - Falubaz to nie jest Unia Tarnów i Nickiemu trudniej o punkty w takiej drużynie. Wystarczy sobie przypomnieć lata, gdy jeździł w leszczyńskiej Unii, w której zbytnio sobie nie radził - wyjaśnił swoją tezę.

Czytaj również: Juniorzy uratowali Falubaz. Protasiewicz szukał, błądził, ale nie znalazł szybkości

- Warunki torowe nie powinny być zaskoczeniem dla Nickiego Pedersena - kontynuował nasz ekspert. Wskazał, że w zeszłym roku, kiedy to Duńczyk był liderem walczącej o utrzymanie tarnowskiej Unii, wszystko kręciło się wokół niego. To Pedersen ciągnął wynik Jaskółek i był ostatnią deską ratunku tarnowian. W Zielonej Górze jest inaczej, bo każdy pozostały senior Falubazu ma potencjał, by na swoje barki wziąć odpowiedzialność za wynik.

- W Tarnowie był pierwszoplanową postacią i czołowym zawodnikiem całej PGE Ekstraligi. To jest z reguły tak, że zawodnik jest lepszy, gdy cała drużyna jest słabsza. Nicki Pedersen na tle zeszłorocznej Unii Tarnów był piekielnie mocny. Właściwie na starcie meczu z urzędu miał 10 punktów, bo nie miał "przeciwnika" w postaci kolegi z drużyny. Najczęściej zagrozić mu mógł jeden zawodnik z drużyny rywali. Sądzę, że było mu łatwiej o punkty - ocenił Jan Krzystyniak.

ZOBACZ WIDEO Tylko Bartosz Zmarzlik może dorównać Taiowi Woffindenowi?

Źródło artykułu: