W ostatnich lat najbardziej widowiskowe mecze w PGE Ekstralidze były właśnie w Częstochowie. Kibice forBET Włókniarza Częstochowa w pamięci mają efektowne szarże pod samą bandą i kilka mijanek w trakcie jednego wyścigu. Wielu zawodników przyznawało, że częstochowski tor jest najlepszym do ścigania nie tylko w Polsce, ale nawet i w całej Europie.
W starciu z truly.work Stalą Gorzów mijanki i skuteczne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Biorąc pod uwagę czasy (najlepszy 63,27 sek.), tor był zupełnie inaczej przygotowany, niż w poprzednich latach. Po meczu Michał Finfa nie ukrywał, że tor był bardziej gorzowski niż częstochowski. Dla Marka Cieślaka przygotowanie nawierzchni było tematem tabu. - Tor nam trochę nie wyszedł - odpowiedział na pytanie dotyczące przygotowania toru.
Zobacz także: PGE Ekstraliga: Junior Get Well pokrzywdzony? Wymowny komentarz Bogdanowicza
W pomeczowych rozmowach kibiców dało się odczuć niedosyt. Wszak fani w Częstochowie przychodzą na stadion przy Olsztyńskiej nie tylko po to, by cieszyć się ze zwycięstw. Równie istotne jest dla nich widowisko, efektowne szarże na torze, o których rozmawia się przez kilka dni. Zwycięstwo cieszyło, ale oglądanie męczącego się Fredrika Lindgrena z Rafałem Karczmarzem nie było czymś, do czego kibice Włókniarza byli przyzwyczajeni.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Widzę Włókniarza w finale PGE Ekstraligi
Na ściganie w Częstochowie nastawili się wszyscy i nie ukrywali rozczarowania. - Szkoda, bo też się na to nastawiałem, że będzie można się oprzeć o płot. Jak próbowałem tak jechać, to tylko ponosiłem straty do zawodnika przede mną. Madsen zawsze tu jeździ po samym płocie, ale tym razem nie trzymał się tej ścieżki. Widocznie gospodarze obrali taką strategię. Wygrali i się obronili - stwierdził lider Stali, Bartosz Zmarzlik.
- Trzeba było mocno się napracować, by dopasować się do toru na czas. Różnica w nawierzchni przy pierwszym biegu i przy ostatnim była diametralna, ale na tym polega piękno speedwaya. Wynik niejednego zaskoczył - dodał Zmarzlik.