Orzeł Łódź chciał zawodnika ROW-u Rybnik. Teraz prezes wspomina o Gregu Hancocku

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Greg Hancock.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Greg Hancock.

Linus Sundstroem trafił do ROW-u Rybnik i świetnie prezentuje się w treningach punktowanych. Co ciekawe, Szwedem mocno interesował się także Orzeł Łódź, który nadal nie potwierdził, że zamknął kadrę na sezon 2019.

- Po sytuacji z Grigorijem Łagutą ROW szybko uzupełnił skład Linusem Sundstroemem, którego chcieliśmy u nas. Można powiedzieć, że się spóźniliśmy - zdradza w rozmowie z naszym portalem Witold Skrzydlewski. Orzeł już po zakończeniu okresu transferowego pozyskał Kaia Huckenbecka. Wtedy wydawało się, że kadra zespołu jest zamknięta. Okazuje się jednak, że może być inaczej.

- Pamiętajmy, że do wzięcia jest ciągle jeden bardzo mocny zawodnik. Nigdy nie należy mówić nigdy - podkreśla Skrzydlewski. Łatwo się domyślić, że szef łódzkiego klubu ma na myśli Grega Hancocka, który cały czas nie podpisał kontraktu z żadnym polskim zespołem.

- Ekstraligowe i pierwszoligowe kluby mówią, że ten pan jest za drogi. Ja proponuję poczekać trzy kolejki. Wtedy optyka się zmieni. Prezesi staną w kolejce i oby nie musieli zajmować sobie w niej miejsca w nocy. Jednym zacznie grozić wizja spadku, a dla innych odległy będzie awans lub miejsce w play-off. Wtedy mądry zawodnik to wykorzysta, bo zdrowy rozsądek zejdzie na dalszy plan, a główną rolę zaczynają grać emocje - tłumaczy.

Zobacz także: Była dziennikarka Polsatu Sport w MMA. Właśnie podpisała umowę z Witoldem Skrzydlewskim

ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o meczu z Łotwą. "Musimy przygotować się na twardą walkę przez 90 minut"

Orzeł zbudował na sezon 2019 szeroką i silną kadrę. W opinii ekspertów drużyna Lecha Kędziory bez większych problemów wejdzie do fazy play-off. Większość widzi ją nawet w finale ligi. Skrzydlewski do tematu podchodzi jednak ze zdecydowanie większym dystansem.

- Najważniejsze, żebyśmy nie musieli jechać w barażach o utrzymanie. Każdy lepszy wynik będzie mnie cieszyć - komentuje prezes. - W zeszłym roku napięliśmy mięśnie. Uważaliśmy, że wygramy ligę. Gdyby nie problemy ze stadionem, to moim zdaniem bylibyśmy w finale. Okazało się, że nie było nawet awansu do play-off. Dostałem lekcję pokory. Teraz twierdzę, że każda z drużyn może wygrać ligę, ale równie dobrze wylądować w barażach. Tak wyrównanych rozgrywek jeszcze nie było. Kiedy Grigorij Łaguta był uważany jeszcze za zawodnika ROW-u, to wszyscy wywieszali białe flagi. Teraz każdy będzie napinać się na Rybnik, żeby utrzeć im nosa - podsumowuje Skrzydlewski.

Źródło artykułu: