Regułą jest, że na przełomie lutego i marca zawodnicy udają się na południe Europy, gdzie warunki do jazdy zazwyczaj są o tej porze roku znacznie lepsze niż na przykład w Polsce. Popularne kierunki to Gorican czy Krsko. W tym roku aura jednak jest bardzo łaskawa. Zima odpuściła, a temperatury w dzień są stosunkowo wysokie. Dzięki temu pierwszy trening na swoim torze mają za sobą choćby nawet żużlowcy ROW-u Rybnik.
- Moim zdaniem jakikolwiek wyścig o to, kto pierwszy wyjedzie na tor nie ma żadnego znaczenia. Pierwsze jazdy są po to, aby oswoić się z motocyklem i wrócić do rytmu - przekonuje żużlowy ekspert, Wojciech Dankiewicz.
Norbert Kościuch i PGE Ekstraliga. Wszyscy mówią o jednej wadzie zawodnika Get Well. Czytaj więcej!
Ligowy sezon w Polsce wystartuje już za niecały miesiąc. Nasz ekspert uważa, że to wystarczająco dużo czasu, aby zawodnicy mogli spokojnie przygotować się do rozgrywek. Dankiewicz przekonuje, że zawodnicy, którzy już teraz trenują na torze, za kilka tygodni nie będą mieli nad resztą żadnej przewagi.
ZOBACZ WIDEO Ofiara: Motor może rywalizować z GKM-em o utrzymanie
- Pamiętam taki sezon, że zawodnicy wsiadali na motocykl bardzo późno. Startowali treningowo dosłownie raz spod taśmy i potem od razu przystępowali do rywalizacji ligowej. Dawali sobie radę bez problemów. Dlatego nie przywiązywałbym większej uwagi do tego, że ktoś o parę dni wcześniej pojawi się na torze po zimowej przerwie. Dłuższy czas treningów może mieć natomiast przełożenie nie na płynność i swobodę jazdy, a na dopasowanie sprzętu. Wiemy, że zawodnicy testują różne rozwiązanie. Kiedy wszystko zagra od razu, wtedy tego czasu na testy nie potrzeba zbyt wiele. W przeciwnym wypadku im więcej treningów, tym rzeczywiście lepiej - tłumaczy ekspert.
Rozgrywki Nice 1.LŻ oraz 2. Ligi Żużlowej wystartują 30 marca. Tydzień później do rywalizacji przystąpi drużyny z PGE Ekstraligi.
Czytaj także: Mateusz Szczepaniak ocenił postępowanie Łaguty. Mówi o dodatkowej mobilizacji w ROW-ie