Włókniarz znów przebił wszystkich. Frekwencja może wpędzić w kompleksy

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gruchalski (z lewej) i Matej Zagar
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gruchalski (z lewej) i Matej Zagar

forBET Włókniarz Częstochowa szczyci się najwyższą frekwencją w kraju. Również podczas prezentacji drużyny biało-zieloni zawstydzili pozostałych. Tak licznej widowni życzyliby sobie na niejednym stadionie podczas ligowych spotkań.

Po takich wydarzeniach jakie miało miejsce w zeszłym tygodniu, czyli prezentacji drużyny, nie ma wątpliwości, że Włókniarz to wizytówka Częstochowy. Co tam mecze, częstochowianie pokazali, że są z klubem również podczas zimowej przerwy. Ponad 7 tysięcy widzów na przedstawieniu reprezentantów biało-zielonych musi budzić uznanie. Przecież takiej liczby kibiców na trybunach życzyliby sobie niektórzy działacze innych klubów na swoich meczach. Jeśli sympatycy Włókniarza utrzymają ten trend, to resztę wpędzą w kompleksy.

Kurz po prezentacji opadł, więc w klubie mogli na spokojnie przejść do podsumowań. A te powodują, że na ich twarzach pojawia się szeroki uśmiech. - Zrobiliśmy największą prezentację w kraju, patrząc nie tylko na żużel, ale również na takie kluby jak Legia Warszawa czy Lechia Gdańsk - powiedział dumny prezes Lwów, Michał Świącik. - Przyjęliśmy pewną formułę kilka lat temu i to kontynuujemy. Cieszymy się, że to się rozrasta. W przyszłości będziemy musieli coś wymyślić, aby się to nie przejadło i nie znudziło - dodał szef Włókniarza.

To nie są puste słowa. Najlepiej niech przemówią liczby. Włókniarz oszacował, że gdy Tomasz Lorek i Ireneusz Bieleninik wywoływali kolejnych zawodników na scenę, towarzyszyło im 7200 - 7300 obserwatorów. To wielki organizacyjny sukces, choć finansowo niezwrócony. - Przy tego typu imprezach nie da się wyjść na plus. Nie przy tych kwotach. Przy organizacji prezentacji, wydatków jest sporo. Pomijam zaproszoną gwiazdę muzyczną, ale trzeba opłacić scenę, nagłośnienie, prąd, ochronę itd. Takie imprezy się nie zwracają. Aby tak było, to przy zachowaniu takiej frekwencji bilet wstępu musiałby kosztować z 60-70 złotych - ocenił prezes Świącik.

Zobacz również: Adrian Miedziński: Sezon na "czwórkę". Teraz sportowo łatwiej nie będzie

Mimo że klub musiał do prezentacji dołożyć, liczą w nim, że to inwestycja, która się zwróci w przyszłości. Na to wydarzenie przybyli bowiem i tacy, którzy po raz pierwszy mieli styczność z Włókniarzem, a wybrali się na imprezę ze względu na muzyczną gwiazdę, czyli Zenona Martyniuka. Po koncercie króla disco-polo nikt jednak trybun nie opuszczał, więc być może biało-zieloni pozyskali nowych kibiców.

W ogóle zaproszenie Zenona Martyniuka budziło kontrowersje, a wśród kibiców z innych ośrodków nawet śmiech. Tymczasem był to marketingowy strzał w dziesiątkę. - Osobiście mam inne gusta muzyczne i szanuję gusta naszych kibiców. Zdaję sobie sprawę z tego, że jedni chcieliby Metalicę a inni O.S.T.R. Jednak trzeba patrzeć na ogół. Podczas konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich puszczana jest muzyka taneczna, a sam Zenek Martyniuk odwiedzał naszą reprezentację w piłce nożnej w szatni i wspólnie śpiewali jego hit. Patrzymy globalnie. Obecność Zenona Martyniuka u nas zwiększyła zainteresowanie prezentacją - skomentował Michał Świącik.

Czytaj także: Paweł Przedpełski: To nie czas na przetrenowanie. Trzeba być przygotowanym

[color=black]ZOBACZ WIDEO Majewski: Zawodnicy nie mogą się chować po meczu

[/color]

Źródło artykułu: