Kibice muszą czekać całą zimę (w praktyce 5-6 miesięcy), aby móc emocjonować się żużlem w ligowym wydaniu. Gdy przychodzi sezon, okazuje się, że w kilku ośrodkach emocji będzie jak na lekarstwo. Kłopot ten dotyczy Nice 1.LŻ, w której pojedzie tylko siedem drużyn. Brak licencji dla Stali Rzeszów, to nie tylko problem wizerunkowy dla organizatora rozgrywek, ale przede wszystkim dla samych klubów.
- To nie jest dobra informacja dla tej ligi, ale ten problem nie został przecież stworzony przez GKSŻ, tylko przez jednego pana, który niepoważnie się zachowywał - mówi nam Wojciech Dankiewicz. - Zresztą w całej tej sytuacji uważam, że dobrze się stało. Gdybyśmy na siłę dodali jedną drużynę, to nic dobrego by z tego nie wszyło. Fakt, że nie było chętnego na dziką kartę świadczy o dużej dojrzałości tych klubów -dodaje żużlowy ekspert.
Problem jednak w tym, że 7- zespołowa liga wygląda po prostu słabo. Gdyby wziąć pod uwagę pełen rok kalendarzowy, wyjdzie na to, że zespół, który nie awansuje do play-offów, swój mecz ligowy na własnym torze będzie rozgrywał średnio co… 60 dni. Biorąc pod uwagę mecze wyjazdowe, kibice mogą emocjonować się rywalizacją swojej drużyny tylko raz w miesiącu. Kolejny problem to terminarz. W niektórych klubach sezon ligowy może skończyć się już 4 sierpnia. Do tego kalendarz spotkań jest dziurawy jak szwajcarski ser. Dla przykładu Grupa Azoty Unia Tarnów będzie pauzować w okresie od 12 maja do 9 czerwca, czyli w okresie, gdzie sezon żużlowy powinien rozpędzać się na dobre.
Biorąc pod uwagę takie liczby, nie trudno dziwić się sponsorom, którzy nie chcą łożyć kasy na ten sport. Trudno przecież nazwać taką ligę zawodową i profesjonalną. Zresztą potencjalny reklamodawca może wybrać inne dyscypliny do promocji przez sport, gdzie jego firma może być eksponowana znacznie częściej. - Czy marketingowo ten produkt się wybroni? Myślę, że tak. Wydaje mi się, że środowisko żużlowe - kibice i sponsorzy, doskonale rozumieją, że ta cała sytuacja to wina wyłącznie jednego podmiotu, który narobił bałagan. To nie wina klubów, że doszło do takiej sytuacji. Nie sądzę, że dojdzie do sytuacji, że jakiś sponsor wypnie się teraz na klub - mówi z dużą nadzieją Dankiewicz.
Generalnie mleko się już rozlało i z całym tym problemem trzeba sobie jakoś poradzić. Ale jeśli liga ma się rozwijać, to żużlowe władze muszą popracować nad tym, aby w razie podobnych okoliczności mieć przygotowane wyjście awaryjne.
ZOBACZ WIDEO: Janowski nie pozostawia złudzeń. Nie będzie polskiego układu w Grand Prix
Może 2zaworowe jawy, ale o pojemności 550??