Todd Kurtz ma 26 lat i na debiut w Polsce zdecydował się dość późno. Jak doszło do tego, że podpisał kontrakt w Rawiczu? - Ten klub ma fuzję z Lesznem, jak wszyscy wiemy. A Brady jeździ w Unii i tam ma swój cały warsztat. To w Lesznie spędza najwięcej czasu. A Rawicz to zaledwie kilkadziesiąt kilometrów stamtąd, więc dla mnie to świetne rozwiązanie. Wiem, że Unia to wielki klub. Mojemu bratu jest tam bardzo dobrze i liczę, że mi będzie tak samo w Kolejarzu. Za możliwość startów musze podziękować Piotrowi Rusieckiemu, który mi pomógł - mówi zawodnik.
Aby jeździć w Polsce, przeważnie trzeba pewien poziom sportowy już prezentować. Czy nasz rozmówca jest więc gotowy?
- Nie widzę powodu, dla którego miałbym nie być. Polska liga jest bardzo trudna. Wiem o tym. Mam jednak dobry sprzęt i do startów u was jestem gotowy. Muszę tylko przed sezonem odbyć kilka treningów, by się dopasować. Wtedy będę już w stu procentach pewien, że dam radę - tłumaczy.
Gdy dwóch lub więcej braci jeździ na żużlu, często wzajemnie sobie pomagają, nawet podczas zawodów indywidualnych. Czy tak samo jest u Kurtzów? - Oczywiście. Byłem już nawet w Lesznie na treningu. Na kilku meczach pojawiłem się z bratem. Razem mieszkamy w Anglii i o wszystkim rozmawiamy. Pomagamy sobie w każdej sytuacji, w której możemy to zrobić - zakończył.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wielki wyczyn jednonogiego kolarza. Ukończył wyścig na 200 km