Z tak postawioną tezą nie do końca zgadza się prezes Speedway Wandy Kraków Paweł Sadzikowski. Ale trzeba też spojrzeć prawdzie w oczy. Jeśli chodzi o nazwiska, na tle innych zespołów z najniższej polskiej klasy rozgrywkowej, kadra krakowian wygląda bardzo blado. Próżno w niej szukać armat ciągnących wynik. To efekt rozpusty, rozrzutności i życia ponad stan w poprzednich latach.
Od przynajmniej dwóch sezonów w Krakowie zmagają się kłopotami finansowymi i spłatą należności wobec byłych zawodników. To mocno nadszarpnęło wizerunkiem klubu, który przy pomocy Sadzikowskiego z mozołem stara się teraz odbudować swoją pozycję w środowisku.
- Człowiek całe życie uczy się na błędach. Nie będę zaciemniał rzeczywistości i opowiadał, że takie nie zostały popełnione. Wyciągamy na bieżąco wnioski i drugi raz już nie dopuścimy do podobnej sytuacji. Nie jest ona przecież trudno tylko dla samych zawodników, ale także dla nas. Cierpimy razem - tłumaczy Sadzikowski i dodaje: - Zadłużenie ciągnie się za nami od 2016 roku. W stosunku do tego jakie ono było, teraz do spłaty zostało już naprawdę niewiele. Przyszły sezon będzie na tzw. odnowienie zaufania - kontynuuje.
Sezon 2019 zapowiada się więc w Krakowie na przejściowy. Wielu ekspertów twierdzi jednak, że Wanda będzie działała na szkodę innych ośrodków, ponieważ może być dostarczycielem łatwych punktów. Już każde pojedyncze zwycięstwo ma urastać do rangi sukcesu.
- Dążymy do tego, aby już w sezonie 2020 móc skompletować lepszą drużynę. Chociaż nie podzielam stwierdzenia, że ten skład jest słaby. Uważam, że stać go na wiele. Jest młody, ambitny, waleczny i będzie w nim chęć pokazania się - twierdzi szef Speedway Wandy.
Zespół po spadku do 2. Ligi Żużlowej przeszedł prawdziwą rewolucją i znacznie się osłabił. Kraków opuścili dotychczasowi liderzy: Ernest Koza, Siergiej Łogaczow czy Marcin Jędrzejewski. Plany były inne, ale szybko zweryfikował je rynek - Nie zatrzymaliśmy zawodników na jakich nam zależało. Otrzymali dużo korzystniejsze oferty z klasy wyżej. Nie jesteśmy jakoś wielce rozczarowani. Liczyliśmy się z tym, bo znaliśmy swoje miejsce w szeregu. Każdy chce się rozwijać i coraz lepiej zarabiać. To normalne - zauważa Sadzikowski.
ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać
A może już w 2019 wyniki nie Czytaj całość
Ostatnie 2lata bardzo mało chodzę prawie wcale po 1.na żadnym stadionie się tak nie kurzy jak na 1 łuku to jest dramat Czytaj całość