Dariusz Ostafiński: Będziesz sobie w przyszłym sezonie nucił pod nosem: Kto nie skacze ten z Torunia?
Mateusz Makuch: Pijesz do tego, że Włókniarz sięgnął po kolejne posiłki z Torunia i w efekcie ma więcej wychowanków tamtejszego klubu niż sam Get Well. Życie to jednak potrafi pisać scenariusze. Podejrzewam, że jeszcze kilka sezonów temu ani Adrian Miedziński, ani Paweł Przedpełski nie pomyśleliby, że będą jeździć dla Włókniarza. Jednak na tym możemy tylko zyskać.
Makuch: Mecze pomiędzy drużynami z Częstochowy i Torunia rozgrzewają do czerwoności, a teraz dojdą dodatkowe smaczki. Najważniejsze, żeby wszystko rozgrywało się w zdrowej atmosferze. Co do samej przyśpiewki, ja traktuję ją z przymrużeniem oka i polecam to wszystkim.
Ostafiński: Transferów jednak z przymrużeniem oka potraktować nie możemy. Przedpełski odrodzi się we Włókniarzu? Tak czy nie?
Makuch: Tak, bo we Włókniarzu bardzo mocno w niego wierzą. I prezes, i trener. Byli zdecydowani na niego, szybko się dogadali, czyli muszą mieć pomysł, jak go odbudować. Z tego, co wiem, prezes Świącik od dawna jest fanem talentu Pawła.
Makuch: Z drugiej strony w tym roku nie wypalił Tobiasz Musielak. Byłem wielkim orędownikiem tego transferu i przyznam, że się zawiodłem. W przypadku przejścia Pawła Przedpełskiego takim entuzjastą nie jestem i być może teraz pozytywnie się zaskoczę.
Ostafiński: Pytam o Pawła, bo doskonale wiesz o tym, że opinie w kwestii odrodzenia Miedzińskiego we Włókniarzu są podzielone. Znam takich, zwłaszcza w Toruniu, co to mówią, że tegoroczne wyniki Adriana w Częstochowie wcale nie są lepsze od tych z sezonu 2017 w Get Well. Wniosek? Nie odrodził się. Przywołuję Adriana, bo Paweł idzie jego śladem.
Makuch: Jeżeli weźmiemy pod uwagę same liczby, to zgoda.
Makuch: Pragnę jednak zauważyć, jak zmienił się Adrian. Jest spokojniejszy, pewniejszy na torze, uśmiechnięty poza nim. Wcześniej natomiast często wyglądał jak jeden wielki kłębek nerwów. Sądzę, że teraz, gdy już poznał klub i całe środowisko wokół niego, poprawi też i liczby. Nie mam wątpliwości co do tego, że przejście do Włókniarza wyszło mu na dobre. Przedpełski natomiast, takie mam wrażenie, musi poczuć, że jest drużynie potrzebny, zyskać pewność siebie. To daje stabilizację. We Włókniarzu nie będzie zmieniany po jednym nieudanym wyścigu.
Ostafiński: Załóżmy, że toruńskie wynalazki wypalą. Zdajesz sobie jednak sprawę z tego, że Włókniarz w tym roku wylądował w play-off, bo Lindgren w pierwszej części sezonu jechał jak gość z innej planety. To była ta wartość dodana. Myślisz, że Szwed to powtórzy? Już nie wspomnę o Madsenie. On też był genialny. Jeśli Włókniarz miałby w sezonie 2019 walczyć o medale, to Lindgren i Madsen nie mogą spuścić z tonu.
Makuch: Sam przywołałem was w redakcji do porządku, stając w obronie Fredrika Lindgrena. Oczywiście, dzięki kosmicznemu początkowi Szweda, Włókniarz znalazł się w komfortowym położeniu. Nie wierzę, że uda mu się aż tak zacząć przyszłoroczne rozgrywki, ale na pewno będzie to lider, który w każdym meczu zapisywać będzie dwucyfrowe zdobycze przy swoim nazwisku.
Makuch: Jeśli chodzi o Madsena, to jest jego czas, jego pięć minut. Wszystko mu się układa. Obecnie żyje jak książę w bajce. Ma wspaniałą partnerkę, wspólnie oczekują dziecka, plan treningowy jest poukładany, tak samo team, w zespole ma niepodważalną pozycję i są wyniki. Obawiam się jednak tego, że Włókniarz ma aż trzech zawodników z Grand Prix. Prezes Świącik poleca częstochowianom, aby się z tego cieszyli, ale u mnie pali się lampka ostrzegawcza. Pewnie nie tylko mnie ciekawi, jak Madsen poradzi sobie z cyklem i czy nie będzie to rzutować na jego wyniki w lidze.
Ostafiński: Jeśli ktoś z dwójki Madsen, Lindgren okaże się drugim Jasonem Crumpem, który dzień po Grand Prix był totalnie wypompowany i jeździł słabo w lidze, to współczuję Włókniarzowi. Zwłaszcza że Zagar jest bombą z opóźnionym zapłonem. W tym i minionym sezonie Słoweniec długo budził się z zimowego snu.
Ostafiński: Zostawmy jednak seniorów, bo mają w Częstochowie ciekawą parę juniorską. Ten nowy, czyli Jakub Miśkowiak daje według mnie komfort.
Makuch: Osobiście optowałem za Bartłomiejem Kowalskim. Zaimponował mi ten chłopak, z jakim zębem i zaangażowaniem jechał w mistrzostwach śląska. W przypadku Miśkowiaka jednak również w klubie są bardzo pewni swego. Skoro taki fachowiec jak Marek Cieślak stawia na niego, to nie mam prawa się spierać.
Makuch: Cieszę się, że poruszyłeś temat juniorów, bo bardzo dużo, zresztą jak większość częstochowian, obiecuję sobie po Michale Gruchalskim. Zrobił duże postępy w minionym sezonie, teraz tylko kwestia ustabilizowania formy, bo jeszcze gubi punkty na dystansie przez proste błędy. Ma wszelkie predyspozycje do tego, aby być w top 4, jeśli chodzi o juniorów.
Ostafiński: Też jestem fanem Gruchalskiego. Nawet plułem sobie w brodę, że nie forsowałem jego kandydatury w kategorii junior roku na Gali PGE Ekstraligi.
Ostafiński: Reasumując, wychodzi na to, że wszystko fajnie. Tylko, czy z tego fajnie urodzi się coś dobrego?
Makuch: Włókniarz zrobił wszystko z głową. Trudno się o coś doczepić. Wymieniono dwa najsłabsze ogniwa, więc w teorii powinno być tylko lepiej, ale inne zespoły, jak choćby GKM Grudziądz, też się wzmocniły. Mówię, najbardziej martwi mnie fakt trzech zawodników z Grand Prix w składzie. Nie można zaklinać rzeczywistości, że to nie ma znaczenia, bo ma. Sam fakt większej liczby występów zwiększa ryzyko kontuzji.
Makuch: Jeśli chodzi o kadrę, to osobiście brakuje mi w tej ekipie jednego zawodnika, a mianowicie Oskara Polisa. Byłaby to znakomita opcja pod ósemkę. Polis ma opinię niegrzecznego chłopca, a ja uważam, że żużlowiec musi mieć charakter. Oskara trudno złamać. O ile mnie pamięć nie myli, coś wspominał, że ma w planach jeszcze rok pojeździć w niższej lidze, by w 2020 wrócić do Włókniarza. Zobaczymy.
Ostafiński: To już lepiej kończymy tę rozmowę, bo znów musiałbym się z tobą zgodzić, a nie ma nic gorszego, niż dwóch poklepujących się po plecach redaktorów. Niegrzeczny Polis by się przydał. Coś by się przynajmniej działo.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
W jednym meczu w Czewie i to pewnie z Toruniem 7-9 pkt ,potem tak jak w Toruniu 3-5 max.
Cóż, nie nadaję się na menadżera żużlowego :-(
Jak w Czytaj całość