Oleg Michaiłow: Daugavpils nie ma budżetu na PGE Ekstraligę (wywiad)

WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Oleg Michaiłow i Robert Lambert
WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Oleg Michaiłow i Robert Lambert

19-letni Oleg Michaiłow to nadzieja łotewskiego żużla. Po tym, jak pokolenie Maksima Bogdanowa i Andrzeja Lebiediewa zakończyło starty w gronie juniorów, na Łotwie brakowało utalentowanego młodzieżowca. W Michaiłowa wierzą wszyscy fani z Daugavpils.

Katarzyna Łapczyńska, WP SportoweFakty: Debiut w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów okazał się dość udany. Osiągnięty wynik jest zaskoczeniem?

[b]

Oleg Michaiłow, zawodnik Lokomotivu Daugavpils:[/b] Jestem zadowolony z mojej jazdy w IMŚJ. Pokazałem się z dobrej strony na oczach swoich kibiców w Daugavpils. Jedynie w finale nieco pokonała mnie presja, ale generalnie jestem szczęśliwy, że udało mi się tak dobrze pojechać.

Łatka największego talentu w łotewskim żużlu na pewno nie pomaga. Czy starsi koledzy służą pomocą?

Maksim Bogdanow pomagał mi podczas rundy Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Doradzał jak ustawić motocykl. Andrzej Lebiediew wspiera mnie, jeśli chodzi o ligę polską. Słucham się ich i staram się korzystać z ich wsparcia.

Czy coraz lepsze występy ciągną za sobą dodatkową presję?

Nie czuję żadnej presji. Zawsze spokojnie podchodzę do kolejnych zawodów. Jedynie podczas rywalizacji na torach w swoim kraju odczuwam jakąś specjalną odpowiedzialność. Poza tym nie. Jestem skoncentrowany na tym co robię i staram się, aby nie ponosiły mnie emocje.

W minionym sezonie kibicom zapadło w pamięci 15 punktów w meczu z ROW-em Rybnik. To najlepszy moment w dotychczasowej karierze?

Pamiętam to spotkanie bardzo dobrze. Przyjechała do nas świetna, mocna drużyna. Przed zawodami dużo trenowałem na naszym torze i szykowałem sprzęt. Szukałem prędkości. Dzięki mojemu mechanikowi Aleksowi, który spisał się rewelacyjnie, podczas samego meczu czułem się bardzo pewnie. Byłem spokojny o motocykle. Wszystkie wyścigi były udane, to prawda. Jednak miałem w tym sezonie sporo takich momentów, nie wyróżniam żadnego specjalnie.

Czy w tej sytuacji pora zacząć myśleć o PGE Ekstralidze?

PGE Ekstraliga to najmocniejsza liga świata. Myślę, że jeszcze zbyt wcześnie, by o tym myśleć. Nie zapominajmy, że wciąż jestem juniorem. Zobaczymy, co wydarzy się w kolejnych latach. Póki co, stawiam na rozwój.

Trener Kokin podkreśla, że postawił pan na żużel w stu procentach. Co to oznacza?

Wciąż jestem uczniem, ale nawet w szkole moja głowa jest szczelnie wypełniona żużlem. W okresie zimowym dużo trenuję, żeby przygotować się fizycznie do jazdy, a w sezonie ćwiczę, by utrzymać formę. Sporo czasu zajmuje mi przygotowanie do zawodów. Tak naprawdę żużel to moja praca, choć w zasadzie mogę powiedzieć, że to całe moje życie.

Czy w Daugavpils łatwo być żużlowcem?

Miasto jest małe. Często spotykam się z fanami na ulicy. Uwielbiam kibiców. Interesują się tym, co się dzieje u mnie. Pytają, wspierają. Bardzo się cieszę, że rozpoznają żużlowców i zawsze nas wspierają, nawet w gorszych momentach.

Czy w takim małym mieście łatwo z pozyskaniem środków na karierę?

Niestety nie. Jest z tym naprawdę spory problem. Mam zaledwie czterech sponsorów. To bardzo mało. Nie ukrywam, że przydaliby mi się konkretni inwestorzy. W żużlu ciężko osiągnąć coś bez wsparcia. Tak jak wspomniałem, Daugavpils to małe miasto. Nie ma tu wielu firm, które mogą sponsorować sportowców. Mam jednak nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejni darczyńcy.

Kto zatem pomagał panu na samym początku kariery? Rodzice?

Mam bardzo prostych, skromnych rodziców. Nigdy nie prosiłem ich o nic, ani nie wymagałem wsparcia. Wspierali mnie mentalnie. Od zawsze pomagali mi inni ludzie. Gdy potrzebny był kask, ktoś dał kask, gdy gogle, to gogle. Tak to się kręciło. Dzięki wsparciu i tym wszystkim ludziom, nie poddałem się na początku. Dziękuję im za to. Każdemu, kto pomógł choćby w najmniejszym stopniu.

Lokomotiv nie może awansować do PGE Ekstraligi, co dla mieszkańców Daugavpils z pewnością nie jest dobrą nowiną.

To przykre. Dwukrotnie już mogliśmy awansować do elity. Dla mojego rozwoju byłoby świetnie, gdybym mógł rywalizować z najlepszymi. Jednak nasze miasto nie ma budżetu na to, żeby Lokomotiv rywalizował w PGE Ekstralidze. Oczywiście pomijając to, że nie możemy. Tak po prostu jest i trzeba się z tym pogodzić.

W przyszłym sezonie Lokomotiv może znów namieszać w Nice 1. LŻ, bo mówi się o tym, że do zespołu ma wrócić Andrzej Lebiediew.

Nie znam jeszcze składu na przyszły rok. Jeśli rzeczywiście będzie tak, jak mówią, to oczywiście będziemy walczyć o najwyższe lokaty. Myślę, że znajdziemy się w czołowej trójce ligi.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o tym, jaki ma problem z Hampelem: "Nadziewam się na jego szprycę"

Źródło artykułu: