Wielu jechało, niewielu się sprawdziło. Kolejnych szans nie będzie (noty)

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Damian Adamczak na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Damian Adamczak na prowadzeniu

Liczna kadra bydgoskiej Polonii dała możliwość sprawdzenia wielu zawodników, którzy do tej pory nie zaistnieli w lidze polskiej. Tylko kilku jednak pokazało, że warto zatrzymać ich w składzie.

Rene Bach. O tym zawodniku napisano i powiedziano już wiele. Spełnił swoją rolę i sprostał oczekiwaniom. Był liderem zespołu i tak naprawdę można się do niego przyczepić jedynie o niezbyt drużynowy sposób jazdy. Czasem jednak zwyczajnie nie miał z kim walczyć o parowe zwycięstwa. Nie zawiódł w żadnym meczu i co najważniejsze dla bydgoskich fanów - chce zostać. To był dla niego pierwszy pełny rok w polskiej lidze i wydaje się, że sezon 2019 może mieć jeszcze lepszy. Sam żużlowiec również tak twierdzi.

[b]

Oskar Ajtner-Gollob[/b]. Tutaj w zasadzie należałoby napisać książkę, a następnie dodać ją w załączniku do tego tekstu. W skrócie można określić to w ten sposób: nikt nic nie wie. Nie wiadomo czy Oskar chce dalej jeździć, czy traktuje żużel poważnie, dlaczego publikuje dziwne filmiki i co tak naprawdę siedzi w jego głowie. Prawdopodobnie po prostu lubi speedway, ale czasem nie chce mu się jeździć. Problem w tym, że moment takiej niechęci może wypaść akurat w dniu meczowym. Ma duży potencjał, ale musiałby dokonać radykalnych zmian w sferze mentalnej. Trudno powiedzieć, co będzie dalej.

Dimitri Berge. Można powiedzieć, że się sprawdził. Zawiódł tak naprawdę tylko w Rawiczu, gdzie Polonia poniosła sromotną klęskę, a on sam kompletnie się nie liczył. Zrehabilitował się jednak i to z nawiązką już tydzień później, gdy zdobył 14 punktów w domowym starciu z Ivestonem PSŻ-em Poznań. Typ specyficznego, małomównego i zamkniętego człowieka, który jednak robi swoje. Jeśli tylko w klubie wszystko działa jak należy, to Berge raczej nie zawodzi. Czasem tylko źle zabukuje bilety lotnicze, ale i tego przecież z czasem można się nauczyć.

Damian Adamczak. Druga z bydgoskich "tykających bomb". Zaliczył kilka bardzo dobrych spotkań, jak również parę bardzo nieudanych. W Rawiczu uchronił Polonię od istnej katastrofy, podczas meczu z KSM-em Krosno również pokazał się solidnie. Pod koniec sezonu stracił jednak miejsce w składzie, a na dodatek podpadł działaczom Polonii niektórymi zachowaniami. Jego przyszłość jest niepewna.
Matic Ivacic. Dwóch z całej rzeszy mniej znanych obcokrajowców zakontraktowanych przez Polonię pokazało, że warto pozostawić ich w drużynie. Pierwszym z nich jest właśnie Słoweniec. Zawodnik ten póki co uczy się polskich torów i przede wszystkim musi się do nich dopasować. Objeżdżając na dystansie Kevina Woelberta, czy Nicklasa Porsinga (na jego torze) udowodnił, że ma umiejętności. Potrzeba mu jednak częstszych występów w Polsce.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Uliczna rozgrzewka Marii Szarapowej

Tomasz Orwat. Rozwija się w harmonijnym tempie i jego coraz lepsza postawa nie umyka działaczom innych klubów, nawet tych ekstraligowych. 19-latek potrafił na przykład pokonać na dystansie Edwarda Mazura, czy przywieźć 7 punktów na wyjeździe w Opolu. Wygrał też Nice Cup, czym zwrócił na siebie uwagę. Jest w obrębie zainteresowań co najmniej kilku innych klubów.

Mateusz Jagła. Wydaje się, że względem zeszłego sezonu poczynił postęp w jeździe. Podczas zawodów juniorskich wygrywał z niezłym przecież Markiem Lutowiczem, co rok temu raczej nie byłoby możliwe. Miewa bardzo dobre starty, ale gubi się w pierwszym łuku. Przy odpowiednim dosprzętowieniu, ma szansę na poprawę swoich wyników.

Valentin Grobauer. Drugi z bydgoskich mało znanych obcokrajowców, który pokazał się z niezłej strony. 23-latek jest w miarę równy i raczej poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Dołączył do Polonii w trakcie sezonu i był to dobry krok działaczy klubu. Niemiec może nie robi jakiegoś szału wynikowego, ale ma zadatki na solidnego doparowego. Jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez dwa kolejne sezony.

Jonas B. Andersen. Pojechał tylko w domowym meczu z Ivestonem PSŻ-em Poznań. I to by było na tyle. Z dużym trudem pokonywał juniorów, do seniorów raczej w ogóle nie miał startu. Póki co, raczej nie prezentuje poziomu uprawniającego go do ubiegania się o miejsce nawet w II lidze.

Michał Piosicki. To miał być dla niego rok na sportową odbudowę. Miał być, bo niestety nie był. Uważany niegdyś za wielki talent, w tej chwili może mieć problem ze znalezieniem jakiegokolwiek zatrudnienia. Łatwo obliczyć jego średnią wyjazdową - wynosi ona 0,000. U siebie miał jeden teoretycznie nie najgorszy wynik, w spotkaniu ze Stalą Rzeszów. Jak spojrzeć jednak w program, pokonał tylko Aureliusza Bielińskiego i swoich kolegów z drużyny. W Polonii już go nie będzie.

Iwan Bolszakow. Wystartował tylko w Rawiczu, i to awaryjnie w miejsce Oskara Ajtnera-Golloba. Wszystkie punkty zdobył na swoich młodszych kolegach. Raczej jest jeszcze za słaby na polską ligę, choć w ojczyźnie miewa bardzo dobre występy. Ma 20 lat, więc wszystko przed nim.

Ondrej Smetana. Czech również dostał jedną okazję do zaprezentowania swoich umiejętności. Podczas meczu ze Stalą Rzeszów co prawda zdobył tylko trzy punkty, ale sposób jego jazdy z bardzo silnym rywalem daje podstawy do przyznania małego plusika temu zawodnikowi. Kto wie, może 23-latek znajdzie zatrudnienie na przyszły sezon? Są symptomy świadczące o tym, że ze słabszym rywalem jest w stanie zapunktować.

Andriej Kobrin. W Krośnie już podczas pierwszego biegu otrzymał cios kamieniem spod koła rywala i odnowiła mu się kontuzja, która uniemożliwiła dalszą jazdę. Pojechał jeszcze w Rzeszowie, gdzie jednak jedyny punkt zdobył na defekcie kolegi z drużyny. Raczej mało realne, by coś poważnego jeszcze w żużlu osiągnął.

Mikołaj Curyło. Ulubieniec bydgoskich kibiców w dalszym ciągu ma imponującą sylwetkę na motocyklu, ale nie może nawiązać do swoich dawnych rezultatów. Widać, że ma słabej jakości sprzęt. Zaprezentował się w lipcowym meczu w Poznaniu, pokonując Marka Lutowicza. Podczas turnieju "Asy dla Tomasza Golloba" przez długi czas siedział na tylnym kole Dominika Kubery, przez moment niemal zrównując się z nim. Nie miał jednak sprzętu, by go pokonać.

Zdenek Holub, Patrik Buri, Daniił Kołodinski i Steven Mauer. Żaden z tych zawodników w lidze się nie pojawił, choć każdy z innych powodów. Czech na początku sezonu złamał obojczyk i wrócił po kilku tygodniach. Pod koniec rozgrywek dostał możliwość jazdy w meczu, ale obraził się i odmówił. Tłumaczył, że wcześniej chciał jechać, ale nie było mu dane. Buri zaliczył katastrofalny upadek i prawdopodobnie zakończy karierę. Łotysz przeżył rodzinną tragedię (śmierć ojca) i wrócił do Daugavpils, gdzie kontynuuje karierę. Do Mauera najlepiej pasuje powiedzenie: "pieniądze szczęścia nie dają". Niemiec dzięki bogatej rodzinie ma wielką bazę sprzętową, ale na torze pokonują go kobiety. W lidze polskiej nie ma czego szukać.

Polonia Bydgoszcz 2018

ZawodnikŚrednia notMeczeBiegiPunktyBonusyŚrednia biegowa
Oskar Ajtner-Gollob 4,13 8 38 63 4 1,763
Rene Bach 4,00 10 51 93 5 1,922
Dimitri Berge 3,57 7 37 63 2 1,757
Tomasz Orwat 2,82 11 48 47 2 1,021
Damian Adamczak 2,78 9 43 55 2 1,326
Matic Ivacic 2,50 6 26 27 5 1,231
Mateusz Jagła 1,27 11 27 10 1 0,407
niesklasyfikowani:
Valentin Grobauer 3,25 4 21 25 4 1,381
Jonas B. Andersen 2,00 1 4 2 2 1,000
Mikołaj Curyło 2,00 1 5 1 0 0,200
Michał Piosicki 2,00 5 18 13 2 0,833
Ondrej Smetana 2,00 1 5 3 0 0,600
Iwan Bolszakow 1,00 1 4 3 0 0,750
Andrij Kobrin 1,00 2 4 1 0 0,250
Komentarze (2)
gryfik
18.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Obiektywny artykuł. Nadal twierdze jednak ze w Mikołaju drzemie olbrzymi potencjał. Jak go obserwuje podczas jazdy to jakbym widział Erica Gundersena , dlaczego nikt nie chce temu chłopakowi p Czytaj całość
avatar
FIS 500
18.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Temat do dyskusji,
przyszły sezon w drugiej lidze zapowiada się na bogato dla tego kto chce wejść do pierwszej ligi , gdyż tak na prawdę nikt tam nie ma ani pieniędzy ani możliwości, Krosno ni
Czytaj całość