Uczestnik przyszłorocznego cyklu Grand Prix w dwóch ostatnich meczach Fogo Unii Leszno zdobył łącznie tylko cztery punkty. Janusz Kołodziej fatalnie spisał się przede wszystkim w pierwszym spotkaniu finałowym w Gorzowie, kończąc je z zerowym dorobkiem. - Rzeczywiście dwa ostatnie mecze totalnie nie ułożyły się po mojej myśli. Staram się jednak w tym wszystkim nie zwariować i jak najlepiej się przygotować do rewanżu. Wszystko wygląda w porządku - mówi Kołodziej w rozmowie z Radiem Elka.
34-letni żużlowiec wyciągnął wnioski z ostatnich meczów. Przed nimi za bardzo wciągnął się w przygotowania. Żużlowy przesyt podziałał na jego niekorzyść. - Zmienię swoje podejście, bo ostatnio za bardzo się "napompowałem". W głowie miałem to, że jedziemy najważniejsze mecze sezonu. Całe rozgrywki pracowałem na większym luzie, a teraz sam sobie trochę za wysoko podniosłem poprzeczkę, a to widocznie nie sprzyja - przyznaje.
- Muszę tylko zmienić podejście, bo reszta działa jak należy. Sprzęt przez cały sezon świetnie się spisywał, w żadnym wypadku na nic nie mogę narzekać - komentuje Kołodziej, zapowiadając, że kibice Byków mogą być spokojni o jego dyspozycję w rewanżowym meczu finałowym z Cash Broker Stalą Gorzów.
Mistrza Polski za sezon 2018 poznamy już w sobotę. Tego dnia w Lesznie odbędzie się druga odsłona finałowego dwumeczu.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: półfinał Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław