Cykl "Szprycą w twarz" to felietony Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
Piętnasty wyścig rewanżowego meczu finałowego. Pod taśmą stoi czterech najlepszych żużlowców tego wieczoru. Od wewnętrznej Sajfutdinow, dalej Zmarzlik, obok niego Pawlicki, a pod bandą Kasprzak. Nikt nie siedzi na wypełnionym po brzegi stadionie. Leszno prowadzi w tym momencie 43:41 i remis w tym wyścigu daje im złoto. Gorzowianie muszą ten bieg wygrać.
Spod taśmy jak dwie strzały startują Kasprzak i Pawlicki. Gorzowianin ma lepszy dojazd do łuku i zakłada leszczynianina. Za nimi Zmarzlik pewnie wchodzi w wiraż przed Sajfutdinowem, choć Rosjanin swojej szansy upatruje w wąskim wyjściu z łuku. To ostatni bieg więc szeroka w Lesznie już niesie. Sajfutdinow zostaje z tyłu. Szał w sektorze Cash Broker Stali! Jest 2:4 i gorzowianie jadą po złoto. Pawlicki dwoi się i troi, ale nie dość, że musi atakować Kasprzaka, to za plecami czuje już oddech napędzającego się 2 metry od bandy Zmarzlika. Koniec. Nic się nie zmienia na trasie. Stal Gorzów nowym mistrzem Polski.
Łzy w oczach Kasprzaka. Ręka w górze Zmarzlika. Cały żółto-niebieski team na torze. Istny szał radości. Najpierw jeden z uczestników biegu finałowego podrzucany jest przez zespół, później drugi. Stanisław Chomski całuje w kask Kasprzaka. - Tak jest! - krzyczy w euforii. - Mówiłam, że dacie rade! Jesteście cudowni! - dorzuca jego córka. Prezes Władysław Komarnicki nie czeka długo - odpala cygaro i dumnie zbiera gratulacje w loży honorowej. Leszczyńscy fani nie dowierzają. Jak to się mogło stać? Nie mają nawet siły krzyczeć. Stadion milknie jak rodzina nad grobem zmarłego.
Prezes Piotr Rusiecki zagryza zęby. Głową kręci Józef Dworakowski. Miało być tak pięknie. Miał być koncert, fajerwerki, miały być deklaracje o pozostaniu na kolejny rok. Mieli spić śmietankę całorocznej pracy. Nie wyszło. Taki jest sport. Prezes Komarnicki trochę złośliwie, ale delikatnie pyta obecnego na loży prezydenta Łukasza Borowiaka o możliwość wynajęcia czołgu z pobliskiej jednostki wojskowej. Niestety nie ma takiej możliwości. - Trudno - mówi Komarnicki. - Pojeździmy po Gorzowie za trzy godziny, a teraz idę po medal - uśmiecha się i rusza w kierunku podium.
***
Czarny scenariusz dla fanów Fogo Unii prawda? Jednak chyba większość z Was przyzna, że taka sytuacja jest wielce prawdopodobna. Można dać to samo, ale w drugą stronę. Po co napisałem tak abstrakcyjną wizję finału? Tylko i wyłącznie, aby co niektórzy zeszli na ziemię. To, że Leszno jest blisko tytułu to prawda, ale równie blisko złota jest Stal. Obcuję na co dzień z fanami leszczynian i ich pewność siebie mnie przeraża.
Nawet nie śmiem wątpić w pokorę żużlowców Fogo Unii. Każdy z nich ma jej w tym sezonie więcej niż trzeba. Wierzę też, że Piotr Baron utrzyma poziom koncentracji swoich zawodników i nie przekombinuje z torem. Inna nawierzchnia niż zazwyczaj mogłaby być gwoździem do trumny dla leszczynian, ale to nie wszystko.
Gorzowianie mają potencjał. Nikt za darmo finału PGE Ekstraligi nie daje. Zmarzlik jeździ świetnie na każdym torze. Kasprzak wychował się na stadionie Smoczyka, a Vaculik potrafi przywozić komplety punktów z meczów wyjazdowych. Wystarczy chłodna analiza, aby stwierdzić, że szykuje nam się jeden z ciekawszych finałów ostatnich lat.
Wygrana Stali w ostatnim biegu? Możliwa. Wygrana Leszna w tej samej opcji? Również. A może miażdżąca przewaga leszczynian od początku? To też realna wizja. Jedyną możliwością, jakiej nie widzę to wysokiej wygranej gorzowian. Więcej niż 50 punktów nie zdobędą. Mój typ na ten finał? Nie wiem, jeszcze faworyta nie określiłem. Wiem jednak, że to będzie piękna ostatnia niedziela z PGE Ekstraligą.
PS1. Ruszył sezon transferowy. Na razie nieoficjalnie, ale dużo się dzieje. Grudziądz, Toruń i Zielona Góra już uszyli po połowie swoich składów. Za chwilę może to zrobić Leszno, Gorzów i Wrocław. Dlaczego kluby działają tak szybko? Tylko i wyłącznie dlatego, że na rynku nie ma zbyt wielkiego wyboru, a wszystkie kluby płacą obecnie podobnie i bezproblemowo. Od jednego z żużlowców usłyszałem o minimalnych różnicach w ofertach i dwóch tygodniach opóźnień, przy czym dodał, że to jest standard. Chcieliśmy stabilnej finansowo ligi, no to ją mamy.
PS2. Po raz ostatni chciałem wrócić do półfinału Betard Sparty i Fogo Unii we Wrocławiu. Teza o celowym uszkodzeniu maszyny startowej padła jak Francja podczas drugiej wojny światowej. Prezes Rusiecki za swoje słowa na Twitterze musi zapłacić 10 tysięcy złotych kary. Tyle samo dostali działacze wrocławscy za utrudnianie rywalom wejścia do parkingu (słynna karteczka z informacją, że dostęp uzyskają dopiero po godzinie 16.00), ale w zawieszeniu.
Kto komu faktycznie bardziej zaszkodził? Marketingowo i wizualnie - prezes Rusiecki, bez dwóch zdań. Praktycznie i sportowo, ale też marketingowo - Sparta rywalom. W lidze mamy tyle negatywnych kwiatków marketingowych, że kilka słów prezesa w social mediach różnicy nie robi. Różnicę mógł zrobić żużlowcom czas na przygotowanie do zawodów. 10 tysięcy dla jednych i drugich, ale jednym w zawieszeniu. Sprawiedliwie? Ostateczny osąd pozostawiam Wam. Ja swoje zdanie zachowam dla siebie.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie
p.s.
48:42 dla Leszna